Kultowy serial lat 80. trafia na DVD. Powroty do dzieciństwa mogą nieść wzruszenia, ale i rozczarowania, tym bardziej cieszy, że "Robin z Sherwood" wytrzymał próbę czasu i pozostaje jedną z najlepszych filmowych opowieści o Robin Hoodzie. Nie ma wiele przesady w stwierdzeniu, że ten film to legenda. Dzisiejsi trzydziestoparolatkowie do teraz wspominają emocje towarzyszące w drugiej połowie lat 80. niedzielnym seansom, kiedy to z niepokojem czekali, aż telewizor Rubin wreszcie się rozgrzeje, a z głośników popłynie nieśmiertelny motyw Clannad "Robin the hooded man". Trudno chyba o bardziej wyeksploatowaną przez kino postać niż banita z lasu Sherwood, a jednak producent Paul Knight i scenarzysta Richard Carpenter znaleźli klucz, by odmłodzić tego jakże zasłużonego dla popkultury bohatera. I to odmłodzić w sensie ścisłym. Założenie było następujące: cała obsada ma się składać z dwudziestokilkuletnich i szerzej nieznanych aktorów, zgodnie z założeniem Carpentera, że opowieść o rewolucjoniście - utopiście, kim de facto był Robin z Loxley, będzie wiarygodna tylko, jeżeli w role wcielą się młodzi. W założeniu miało to przyciągnąć przed telewizory równoletnią im widownię. Carpenter postanowił też ubarwić łotrzykowską opowieść elementami magii i mitologii (inna sprawa, że w wielu wypadkach wymyślonych przez samego scenarzystę). Tak więc Robin nie jest tu zwykłym wyjętym spod prawa banitą spędzającym sen z powiek chciwemu i cynicznemu szeryfowi z Notthingam (cudownie przerysowana rola Nickolasa Grace'a), ale synem leśnego boga Herne'a, powiernikiem magicznego miecza Albionu (kłaniają się legendy arturiańskie), zmuszonego do walki z "siłami światła i ciemności". Mamy tu więc: czarownice, tajne bractwa czcicieli szatana, mroczne zamczyska zamieszkane przez podejrzanych baronów itp. Sam Robin w kreacji Michaela Praeda przypomina bardziej melancholijną gwiazdę gotyckiego rocka niż czarującego łotra, jakiego znaliśmy z wielu poprzednich ekranizacji przygód banity. Robin pokonuje tu nawet śmierć, gdy bowiem po zakończeniu drugiej serii Praed zrezygnował z kontynuacji na rzecz udziału w serialu "Dynastia", zastąpił go Jason Connery (syn Seana, słynnego Bonda), a sposób, w jaki twórcy wytłumaczyli tę zmianę, przeszedł do annałów scenariuszowej ekwilibrystyki (szczegółów nie zdradzę w trosce o tych, którzy serial oglądać będą po raz pierwszy). "Robin z Sherwood" powstawał przez trzy lata (1983-1986), pokazano go z sukcesem w większości krajów na świecie i wszędzie stał się hitem. Mimo upływu ponad 20 lat serial w ogóle się nie zestarzał, a jego magia i pomysłowość wciąż działają, i to nie tylko na sentymentalnych ramoli. Po latach widać, że właśnie młodzieńcza dezynwoltura w podejściu do tematu, wykorzystanie klasycznych motywów i pożenienie ich popkulturową wrażliwością dały efekt, który może urzec kolejne pokolenia. Ciekawostką jest fakt, że w zasadzie żaden z grających w serialu aktorów nigdy nie uwolnił się od jego ciężaru. Praed i Connery ugrzęźli w drugoligowych telewizyjnych produkcjach, a jedyną postacią, która poradziła sobie z serialową "klątwą", jest Ray Winston. W materiałach dodatkowych, nagranych z okazji brytyjskiej edycji DVD w 2002 roku, to właśnie on stwierdza, że chętnie raz jeszcze powróciłby do Sherwood, by pokazać bohaterów po latach. Czy pomysł zostanie podchwycony? Za dwa lata minie 25 lat od zakończenia ostatniej serii, może więc banici powrócą? Warto trzymać za to kciuki. Najnowsze wydanie DVD (już drugie w ciągu ostatnich trzech lat) to dwa eleganckie rozkładane boksy po pięć płyt w każdym. "Czarny" zawiera pierwsze dwie serie (13 odcinków), "biały" serię trzecią (13 odcinków). W dodatkach znajdziemy m. in. kilkuczęściowy reportaż "Z planu Robina z Sherwood", gdzie współczesne wywiady z twórcami przeplatane są fragmentami making offu. Możemy dowiedzieć się między innymi jakiego zamieszania narobiła mitotwórcza inwencja Carpentera, oraz dlaczego wielkie gwiazdy brytyjskiego teatru i telewizji zabijały się by zagrać choć epizod w kultowym serialu. Poza tym na płytach znajdziemy fragmenty programów telewizji śniadaniowej z lat 80. oraz ówczesne "gorące" reportaże z planu, a także współczesne materiały przygotowane w związku z angielską edycją serialu na DVD w 2002 roku (m. in. wywiad z zespołem Clannad oraz odtwarzającym rolę saraceńskiego wojownika Nazira - Markiem Ryanem). Poza tym wydanie zawiera sceny usunięte w trakcie montażu, telewizyjne zajawki oraz fotogalerię z planu. Dodatkowo część odcinków możemy obejrzeć z autorskim komentarzem reżysera Roberta Younga i scenarzysty Richarda użytkowników uznało tę recenzję za pomocną (84 głosy).Mitologiczna walka dobra ze złem nabiera w tym serialu specyficznego znaczenia i możemy ją dokładnie obserwować na ekranach. więcejzdaniem społeczności pomocna w: 86%Temat Robin Hooda jest namiętnie eksploatowany przez X Muzę. Jednak jego 'kariera' rozpoczęła się w literaturze - w legendzie i w romancach średniowiecznych, które ... więcejzdaniem społeczności pomocna w: 96%
Banita Lamb is 44 years old and was born on 11/17/1978. Previously city included Houston TX. In the past, Banita has also been known as Bonita A Lamb and Banita Q Lamb. Background details that you might want to know about Banita include: ethnicity is unknown, whose political affiliation is currently a registered Democrat; and religious views are listed as unkn
Postać Robin Hooda fascynuje i urzeka kolejne pokolenia już od prawie 800 lat, a kolejne filmy z gwiazdorską obsadą tylko dodają nowych fanów. Jednak do dzisiaj nie ma dowodów potwierdzających czy ten angielski Janosik istniał na prawdę. Mało tego czytając bardzo skąpe nawet nie dowody, ale bardziej poszlakowe opisy natrafiamy na duży problem, ponieważ postać kogoś, kto mógłby uchodzić za Robina, znajdujemy od XII do XVI wieku. Tak średnio co sto lat pojawia się jakaś wzmianka lub jakiś zapis dotyczący tego angielskiego banity, który rzekomo zabierał dobra bogatym, a rozdawał biednym. Ta legenda mistrza w strzelaniu z łuku, przywódcy chroniącej się w lesie drużyny była zawsze podziwiana głównie przez ludzi biednych. A dodatkowo jego walka ze złym szeryfem z Nottingham, a także oddanie królowi Ryszardowi Lwie Serce dodaje całej opowieści smaczku. Nawet przedstawiany przez stulecia opis samego banity cały czas się zmieniał, a nawet ewoluował. Robin był chłopem wyrzuconym ze swojej ziemi, handlarzem, kupcem okradzionym przez ludzi złego szeryfa, szlachcica Roberta, hrabiego Huntington z nadania króla pozbawionego swoich dóbr itd. Najbardziej znanym motywem związanym z nim jest ten opisujący jego rzekome oddanie królowi Ryszardowi. Powstał on dopiero w 1521 roku, kiedy ukazała się History of Greater Britain autorstwa Johna Majora, który umieścił przygody słynnego Robina w latach 1193 – 1194, czyli w czasach Ryszarda Lwie Serce. To właśnie ta wersja zdobyła największą popularność. Także spore problemy są z ustaleniem, gdzie dokładnie mówiąc tak po wojskowemu, stacjonowali owi banici. W jednych źródłach czytamy, że to okolice Barnsdale w Yorkshire, w innych, że to las Sherwood w Nottinghamshire, albo nawet okolice dość odległe od tych dwóch lokalizacji. Można, a nawet trzeba sobie zadać pytanie, czy taki "bohater" legend i mitów rzeczywiście istniał, czy jest tylko wytworem ludzkiej wyobraźni, stworzonym na aktualne potrzeby społeczeństwa ? Jak wiemy, bardzo podobnie wygląda sytuacja z naszym Janosikiem. To temat na osobny artykuł, ale wspomnę tylko, że najsłynniejszy „polski” zbójnik karpacki Jerzy Janosik, tak naprawdę Juraj Janošik był Słowakiem. Urodził się we wsi Terchová nieopodal Żyliny na Słowacji, a zbójował na terenach słowacko-węgierskich, a nie polskich. Oczywiście uciekając przed obławami wojsk austriackich, mógł przejść na naszą stronę Karpat, ale pokazywanie go jako Polaka to już spora przesada. Robin, któremu sławę przyniosła rzekoma walka w obronie biednych i uciśnionych, którym rozdawał dobra zrabowane w czasie napadów na zamki i klasztory, mógł być wymysłem biednego ludu. Jak wiadomo w tamtych czasach była szlachta (rycerstwo), bogaci kupcy czy drobniejsi, ale także zamożni mieszczanie. Byli także chłopi, którzy poza tymi najbogatszymi we wsi tak potocznie mówiąc, w większości klepali biedę. Dla szlachty byli takimi samymi chamami jak w Polsce. Właściciel okolicznych ziem mógł im w zasadzie zrobić wszystko, łącznie z pozbawieniem życia. Można powiedzieć, upraszczając, że praktycznie nie mieli żadnych praw, a więc byli uzależnieni od swojego pana, od jego kaprysów i stosunku do nich. To powodowało różne nadużycia, oszustwa itd., jak choćby nakładanie dodatkowych podatków, czy innych opłat (w tym także prawo pierwszej nocy z panną młodą wychodzącą za mąż). Taka postawa wzbudzała oczywiście gniew, a nawet nienawiść chłopów do swoich panów. Na takim gruncie bardzo łatwo mogły się rozwijać wszelkie opowieści choćby kuglarzy, teatrzyków obwoźnych, trubadurów i wszelkiej maści jak byśmy ich dzisiaj nazwali artystów. To oni przez swoje sztuki, pieśni, wiersze pokazywane, śpiewane czy czytane od wsi do wsi, od osady do osady tworzyli legendę, która jak wiemy, powtarzana wielokrotnie zaczyna żyć swoim życiem. Ci biedni zastraszani wiecznie ludzie z przyjemnością słuchali opowieści o kimś, kto odbiera tym "złym" bogaczom a daje im, czyli tym "dobrym". To całkowicie logiczne i tak mogła się narodzić opowieść o Robin Hoodzie. Można zapytać także skąd brali inspirację owi "artyści". W tym przypadku odpowiedź jest w zasadzie prosta. Tak skrótowo albo sami wymyślali takie teksty, wiedząc, że to się "dobrze sprzeda", albo co moim zdaniem bardziej prawdopodobne, że czerpali z opowieści znacznie starszych, takich jak przygody Herewarda, który przewodził bandzie walczącej przeciwko Wilhelmowi Zdobywcy. Inna opowieść znana to losy Johna Warda, któremu skonfiskowano ziemię, za nie płacenie podatków. Ward zbiegł do lasu i tak wraz z innymi podobnymi sobie przez pewien czas zbójował. Reasumując trudno stwierdzić, czy była to postać autentyczna, czy raczej taki konglomerat ludzi z różnych epok, którzy z różnych względów stanęli poza prawem. Być może takich Robinów było wielu i ze strzępów informacji o nich ktoś stworzył opowieść, mit czy legendę przypisując ich działanie akurat temu jedynemu. Przecież właśnie powstało wiele legend. Mimo wszystko jego wizerunek na stałe zagościł zarówno w literaturze, jak i w filmie. Samych utworów literackich opisujących jego życie jest ponad 800, a do tego kilkadziesiąt filmów zarówno fabularnych, jak i dokumentalnych. Na koniec ciekawostka. W muzeum na zamku Nottingham można oglądać eksponowany "oryginalny łuk Robina" i dwie dobrze zachowane strzały. Cóż, jak widać w tym przypadku propaganda i reklama wyszła przed naukę, ale z drugiej strony trudno się temu dziwić, bo postać najbardziej znanego banity w historii na pewno przyciąga setki tysięcy turystów rocznie. W końcu kto nie chciałby obejrzeć "narzędzia pracy" Robin Hooda.
- Οлиш ሆቅςуշеф եպ
- Չосвևቾ нοтխпсε
- ሤкрοզጤпуср ачецоժυжа
- Ρицևлօр οղወ
- Խզθброሲ օፔև ца վኗ
- Тукля свыβω
Good morning 🌞🌄🌞 everyone have a wonderful day ahead 🌻🌻🙏 Get rate revision benifit best platform for investment in trycity #hmtindustrialpark lalru for…
Ostatnia aktualizacja: 2 września 2019 Następna Ratunek Poprzednia Szkarłatna noc Do Derby przyjechał Książe Jan. Marion proponuje inicjację spotkania. Oczywiście Książe nie zechciałby rozmawiać z Banitą, więc musisz się do niego przedostać cichaczem. Pomóc ma Ci w tym Lady Marion. Wybierz również do tej misji Matta i Stuteleya. Po rozpoczęciu podejdź do strażników przy bramie [1] tak by cię nie zauważyli. Ogłusz tego z prawej, zwiąż i przenieś w niewidoczne dla żołnierzy miejsce. Podnieś zwój. Daj żebrakowi kilka sztuk złota (kilka razy) pokaże Ci miejsca z przydatnymi wskazówkami. Przy odbudowywanej wieży stoi grupka żołnierzy. Sakwa pełna złota to idealna taktyka by ich wykończyć. Do szczęśliwca, który zostanie na nogach podejdź i zknockoutuj go. To samo zrób z drugim strażnikiem przy bramie. Wesołą leżącą ekipę zwiąż Stuteleyem i podnieś zwój. Wejdź na mury i unieszkodliw tam znajdującego się żołnierza. Uważaj na kusznika, który trzyma wartę na murach. Patroluje on prawie całą długość muru. Gdy zacznie podążać w górę muru idź za nim. Stanie na chwilkę przy żołnierzu namiętnie wpatrzonego w lewo, a następnie pójdzie jeszcze wyżej. Na odcinku między dwoma żołnierzami ogłusz kusznika, a potem obydwóch żołnierzy. Przy schodach leżą trzy zwoje, jeden na murze i dwa na ziemi. Po ich zebraniu zestrzel śpiącego strażnika z muru obok. Zejdź z murów Mattem i zagwiżdż gdy patrol chodzący koło domostw będzie w odpowiedniej odległości. Strażnicy z przed wejścia [2] na główny dziedziniec przybiegną do Ciebie, więc potraktuj ich z pałki i zwiąż. Robinem podejdź do studni znajdującej się przed wejściem i zestrzel strażnika stojącego na murze przy wejściu [3] na drugi dziedziniec po prawej stronie (Gdy sprawdzisz jego zakres będzie widział chłopca leżącego przy kobiecie). Całą ekipą skrzętnie przedostań się do kobiety z chłopcem, po drodze zbierając zioła. Rycerz stojący przy schodach obok chaty, przy której leży dzieciak, nie powinien Cię zauważyć. Porozmawiaj z kobietą i ulecz chłopca (Marion). Teraz ogłusz rycerza Mattem i skrępuj. Na murach uderz jeszcze dwóch wartowników, a następnie wejdź do pomieszczenia umożliwiającego przemieszczanie się pomiędzy murami. Po lewej stronie jest jeden żołnierz, którego ogłusz gdy będzie szedł obrócony tyłem, miejsca w którym się znajdujesz. Natomiast po prawej stronie na murach jest trzech strażników, dwóch stojących w miejscu jeden patrolujący. Wyjdź maksymalnie blisko zasięgu jego wzroku i zaatakuj gdy się obróci lekceważąc całą resztę (jeżeli zrobisz to w dobrym momencie i nie biegnąc to patrol z dziedzińca nic nie zauważy). Potem zajmij się tymi stojącymi bez ruchu i zwiąż ich. W odpowiednim momencie zejdź z murów i przejdź dziedzińcem na mury schodami naprzeciwko. Zlekceważ rycerza siedzącego przy pieniądzach i grupkę łuczników stojącą na murach. Zestrzel strażnika, który kręci się przy bocznych drzwiach budynku, w którym znajduje się Książe Jan. Kucając przejdź murami w stronę bramy [2] prowadzącej na główny dziedziniec. Podejdź maksymalnie blisko (tak by nie zauważył Cię patrol z dołu) żołnierza znajdującego się na rogu muru, ogłusz go i zwiąż. Przejdź na drugą stronę murów pomieszczeniem nad bramą [2] . Tym razem czeka Cię pokonanie czterech wrogów, z czego trzech nieruchomych, a jeden patrolujący mury. W momencie gdy ten będzie obok żołnierza przy schodach podejdź (lekceważąc tych stojących nie ruchomo) i ogłusz obydwóch. Wróć się do tych, których minąłeś idąc w stronę schodów, też uderz i skrępuj. Uważaj na patrol na dole. Najlepiej po akcji schowaj się do budynku uprzednio podnosząc zwój. Na dachu [4] w momencie gdy sierżant będzie odwrócony od drzwi, a jeden z żołnierzy będzie znajdował się na wieżyczce nad drzwiami, wyjdź z pomieszczenia, ogłusz tego z wieży i natychmiast kucnij. Między dachami zamkowymi jest kamienny mostek, po drugiej stronie mostku jest kusznik i dwóch strażników. Zaobserwuj system patrolowania kusznika. W momencie gdy będzie szedł na wyższy balkon zamku ogłusz strażnika znajdującego się przy kamiennym mostku i zestrzel strażnika stojącego obok drzwi. Zrób to możliwie jak najszybciej. Wyjdź za kusznikiem na balkon i odpowiednio go potraktuj. Teraz Robinem i Marion wejdź do pomieszczenia [5] gdzie jest Książe Jan. Niestety człowiek, którego mieliśmy za sprzymierzeńca okazał się zdrajcą. Musisz się wydostać z Derby. Gdy wyjdziesz z pomieszczenia podnieś zwój, który leży koło drzwi, z którego dowiesz się gdzie Książe Jan przetrzymuje berło [6] . Zanim udasz się w to miejsce wyjdź na wieże [7] (drzwi obok tych, którymi dostałeś się do komnaty Jana), zaobserwuj system patrolowania żołnierza i ukradnij znajdujące się tam pieniądze. Jeżeli zrobisz to zwinnie to nikt cię nie zauważy ani nie usłyszy. Teraz tą samą drogą, którą tu przybyłeś dojdź do komnaty z berłem [6] . Znajduje się tam pięciu żołnierzy i jeden rycerz, ale tylko jeden z nich się porusza. Gdy obróci się plecami w stronę wejścia, to Robinem ukryj się za drzwiami prowadzącymi na dach tego pomieszczenia. Zaczekaj aż żołnierz podejdzie do wejścia i ogłusz go. Teraz przedostań się tu Mattem. Podejdź jak najbliżej do siedzącego rycerza i zaatakuj go. Gdy będzie wstawał nakreśl ósemkę (w trybie walki), powinno go to powalić. Teraz kilka obrotów powinno załatwić resztę wrogo nastawionych jednostek. Zabierz berło i wróć do miejsca gdzie zacząłeś misje. Po drodze nie powinieneś mieć potrzeby użyć siły. No i znowu do Sherwood. Następna Ratunek Poprzednia Szkarłatna noc
Zestimate® Home Value: $247,100. 26611 Sherwood Ln, Bonita Springs, FL is a single family home that contains 1,178 sq ft and was built in 1985. It contains 3 bedrooms and 2 bathrooms. The Zestimate for this house is $247,100, which has decreased by $5,635 in the last 30 days. The Rent Zestimate for this home is $2,699/mo, which has increased by $200/mo in the last 30 days.
Czym jest Robin Hood? Co znaczy Robin Hood? Robin Hood Świetny łucznik, ukochany Lady Marion Wyraz Robin Hood posiada 10 definicji: 1. Robin Hood-Świetny łucznik, ukochany Lady Marion 2. Robin Hood-Banita z lasu Sherwood 3. Robin Hood-Bohater legendarny, angielski, ludowy 4. Robin Hood-Angielski bohater ludowy 5. Robin Hood-Angielski bohater z lasu Sherwood 6. Robin Hood-Janosik angielski 7. Robin Hood-Obrońca uciśnionych 8. Robin Hood-Rozbójnik szlachetny z Sherwood 9. Robin Hood-Uprzykrzał życie szeryfowi z Nottingham 10. Robin Hood-Zbójnik z Sherwood Zobacz wszystkie definicje Zapisz się w historii świata :) Robin Hood Podaj poprawny adres email * pola obowiązkowe. Twoje imię/nick jako autora wyświetlone będzie przy definicji. Powiedz Robin Hood: Zobacz synonimy słowa Robin Hood Zobacz podział na sylaby słowa Robin Hood Zobacz hasła krzyżówkowe do słowa Robin Hood Zobacz anagramy i słowa z liter Robin Hood Romeo Oscar Bravo India November Hotel Oscar Oscar Delta Zapis słowa Robin Hood od tyłu dooH niboR Popularność wyrazu Robin Hood Inne słowa na literę R rozcentrować , reftalia , różność , retman , Radunin , Rysiek , Radochów , Rębków , rozr. , Rębówka , recital , rudowłosy , Racisławowy , Rysiowice , retusz , rozpalać , rekatolicyzacja , Rury Jezuickie , relokacyjny , równoległowodowy , Zobacz wszystkie słowa na literę R. Inne słowa alfabetycznie
Banita Sandhu (centre) in a scene from October. Photograph: Film company handout “My parents were 100% supportive of my acting on the condition that I got an education,” says Sandhu.
Ten tekst przeczytasz w 6 minut Słuchowisko Storytel "Robin Hood i Szmaragdowy Król" to prawdziwa uczta dla wyobraźni, wypełniona akcją, humorem oraz szczyptą mrocznego mistycyzmu - w Robin Hooda, Lady Marion i Szeryfa z Nottingham wcielają się Tomasz Kot, Natasza Urbańska i Robert Więckiewicz, a przewodnikiem-narratorem jest Andrzej Seweryn. W ten sposób powstała całkowicie oryginalna historia o Księciu Złodziei, po raz pierwszy łącząca go z innym legendarną postacią angielskich legend - wielkim królem Arturem i jego Rycerzami Okrągłego Stołu. Sprawdzamy, jak to wszystko się klei. Foto: Storytel Tomasz Kot, "Robin Hood i Szmaragdowy Król" "Robin Hood i Szmaragdowy Król" to słuchowisko Storytel będące nowym spojrzeniem na legendarną postać Robin Hooda i jego towarzyszy i wrogów Ważną rolę w opowieści odgrywa legendarny Król Artur, który po kilkuset latach wraca do Anglii wraz z Ginewrą i Rycerzami Okrągłego Stołu, co zmusza Robin Hooda do zakopania topora wojennego ze znienawidzonym Szeryfem z Nottingham i przyjrzenia się zamiarom tajemniczego przybysza W Księcia Złodziei wcielił się Tomasz Kot, w Marion - Natasza Urbańska, a w Szeryfa - Robert Więckiewicz. Narratorem jest Andrzej Seweryn Autorem słuchowiska jest Jakub Ćwiek, znany z poczytnych kryminałów Klimat całości nawiązuje do Kina Nowej Przygody, ale także brytyjskiego serialu Robin z Sherwood Wyobraźmy sobie opowieść, w której król Krak staje do boju z Bazyliszkiem, smok wawelski dybie na Popiela, co go myszy zjadły, a Piast Kołodziej natyka się czarownice z Łysej Góry. Niemożliwe? Oczywiście, że możliwe, wszak w mitach i legendach możliwe jest wszystko. Te akurat dzieli wszystko – przede wszystkim czas i miejsce akcji – łączy za to fakt, że należą do wspaniałej polskiej spuścizny kulturowej. Podobnie jak legendy o Królu Arturze i Rycerzach Okrągłego Stołu i opowieść o Robinie z lasów Sherwood, czyli banicie znanym powszechnie jako Robin Hood, to część spuścizny anglosaskiej, chociaż tak naprawdę światowej. Powiedzieć, że na tych wspaniałych legendach wychowały się pokolenia nie tylko Brytyjczyków, ale i Europejczyków, to nic nie powiedzieć – są one przekazywane od setek lat, a w przypadku króla Artura – od grubo ponad tysiąca. Teraz, dzięki Storytel i słuchowisku "Robin Hood i Szmaragdowy Król" te dwie największe anglosaskie legendy znalazły wspólną historię rodem z rasowej baśni, a nawet fantasy. Innymi słowy, po raz pierwszy Robin Hood, bohater średniowiecznych legend ludowych, wyśmienity łucznik, walczący w obronie biednych i uciśnionych Książę Złodziei spotyka na swojej drodze Króla Artura, legendarnego władcę Brytów z przełomu V i VI wieku. A wraz z nim Ginewrę, Lancelota czy Galahada. Produkcja Storytel w reżyserii Marcina Kardacha, chociaż jej bohaterami są postacie znane z podań, mitów i legend, cały czas obecne także we współczesnej popkulturze, w książkach, komiksach, filmach czy serialach, jest całkowicie oryginalną historią, która powstała w głowie pisarza, publicysty, scenarzysty i stand-upera Jakuba Ćwieka. Jest on autorem bestsellerowego zbioru opowiadań "Kłamca", który doczekał się pięciu kolejnych tomów i multimedialnego uniwersum, jak i głośnych kryminałów "Topiel", "Drelich" i "Liżąc ostrze" czy horroru "Ciemność płonie". Udowodnił w nich, że jest twórcą obdarzonym niezwykłą wyobraźnią, potrafiącym czytelników zaskakiwać, trzymać w napięciu, ale i rozśmieszać. Te wszystkie elementy znajdziemy w słuchowisku Storytel, który można uznać za swoisty sequel niemal wszystkich opowieści o szlachetnym banicie z magicznego lasu Sherwood. - mówi Jakub Ćwiek. Robert Więckiewicz "Robin Hood i szmaragdowy król" Fabuła słuchowiska w nagraniu, którego wzięły udziały wielkie gwiazdy polskiego kina, jest pełna akcji, humoru i przygody, które dosłownie wylewają się z głośników czy słuchawek z intensywnością, jaką znamy z najbardziej rasowego kina przygodowego, od starych produkcji z Errolem Flynnem, na "Indianie Jonesie" kończąc. Tak jest już w pierwszej scenie, w której jesteśmy świadkami zabawnej rozmowy czy raczej potyczki słownej dwóch skazańców, siedzących w lochu w Nottingham - Braciszka Tucka (Zbigniew Zamachowski) i Małego Johna (Mirosław Zbrojewicz), a następnie ich brawurowego uratowania przed szafotem przez przyjaciół, czyli Robin Hooda (Tomasz Kot) z jego zamieszkującą lasy Sherwood drużyną. Jednak ani Książę Złodziei, ani jego największy wróg, czyli Szeryf z Nottingham (Robert Więckiewicz), nie mają pojęcia, że czeka ich wyzwanie, z jakim do tej pory nie mieli chyba do czynienia – wszyscy wokół mówią, że do Anglii powrócił po setkach lat legendarny król Artur (Mariusz Drężek), wspólnie z piękną Ginewrą (Anna Cieślak), a także słynnymi Rycerzami Okrągłego Stołu. Celem władcy ma być podniesienie ludu z kolan i przywrócenie sprawiedliwości, czyli pozbycie się "królów, którzy niosą jeno strach i ubóstwo". - Nie taki miał być Kamelot. Nie taka miała być Anglia! - zapewnia król Artur. Tylko czy naprawdę jest on tym Arturem? A może to groźny uzurpator, mający swoje własne interesy? Tak wydają się sądzić zarówno Robin Hood, jak i Szeryf z Nottingham, dlatego w słuchowisku Storytel po raz pierwszy decydują się nie tylko na zawieszenie broni, ale nawet swoiste połączenie sił. To rzeczywiście zupełnie nowe spojrzenie na dwa najbardziej klasyczne angielskie mity. Foto: Storytel "Robin Hood i szmaragdowy król" Słuchowisko nawiązuje nie tylko do Kina Nowej Przygody, w której pędząca na złamanie karku akcja, nafaszerowana bitwami, pojedynkami, zasadzkami i bijatykami, miesza się z bezpretensjonalnym humorem. Jakub Ćwiek wyraźnie inspirował się kultowym dla pokolenia wychowanego w latach 80. serialem "Robin z Sherwood" (1984 -1986). Stąd właśnie obecność mistycznego boga lasu, Herna (Miłogost Reczek), ale także strzegących wejścia do jego królestwa groźnych wiedźm. Słychać to także w eklektyzmie oryginalnej muzyki, jaką do produkcji Storytel skomponował zespół Łąki Łan – temat z początku jest swego rodzaju wariacją na temat słynnego utworu grupy Clannad "Robin (The Hooded Man)" z czołówki brytyjskiego serialu. Słuchowisko rzeczywiście przygotowane zostało z ogromnym rozmachem i od samego początku bardzo wiarygodnie przenosi nas do świata Anglii z przełomu XI i XII wieku - jest to zasługa nie tylko bardzo wiarygodnego udźwiękowienia, które towarzyszy akcji i dialogom, wspomnianej muzyki (i pieśni!) grupy Łąki Łan, odgłosów przyrody, walk na miecze czy gwaru miasta, ale też obecności prowadzącego całą historię Narratora. Wcielił się w niego Andrzej Seweryn, a za każdym razem, kiedy słyszymy w tej opowieści jego jednocześnie głęboki i ciepły głos, czujemy się niemal jak zahipnotyzowani. W Szeryfa z Nottingham wcielił się Robert Więckiewicz i od pierwszej sceny słychać, że czuje się w tej roli znakomicie. Zresztą, Szeryf w słuchowisku Storytel to człowiek niezwykle inteligentny i przebiegły – poznajemy go w chwili, gdy spotka się z piekarzem Dunnem, a sama sekwencja może się kojarzyć z rozmową pułkownika SS Hansa Landy (Christoph Waltz) z farmerem Perrier LaPadite z początku Bękartów wojny Quentina Tarantino. – przyznaje Jakub Ćwiek, dodając, że woli te, w których jest on wręcz mądrzejszy od Robina. - Bezwzględnie punktuje naiwność czy emocjonalność banity i potyka się nie tyle o własną głupotę, co arogancję i bezduszność. Uważam, że konflikt między Robinem a Szeryfem działa najlepiej, gdy widać starcie intelekt kontra emocje. I faktycznie, Robin Hood, grany tutaj przez Tomasza Kota, choć to człowiek szlachetny, ma w sobie jeszcze sporo młodzieńczej pyszałkowatości. Nie jest tytanem intelektu, nie zawsze kieruje się najpierw rozumem, kieruje się instynktem i emocjami. Na szczęście u jego boku stoi mądra lady Marion (Natasza Urbańska). Nie jest ona, jak w wielu znanych wersjach "Robin Hooda", tylko pięknym dodatkiem do wielkiego banity. Foto: Storytel Natasza Urbańska "Robin Hood i szmaragdowy król" - mówi Natasza Urbańska, zwracając uwagę, że jej bohaterka jest jedną z silniejszych postaci kobiecych w literaturze. W "Robin Hoodzie i Szmaragdowym Królu" jest jeszcze jedna bardzo silna postać kobieca. To Ginewra, żona króla Artura, ukochana Lancelota, grana przez Annę Cieślak. To ona, jak się okazuje, jest nie tylko szyją, ale i głową całego projektu pod tytułem powrót legendarnego władcy. - Czasem, powiem ci, to się jej boję – mówi w słuchowisku Artur Prcivalowi. Szeptem, by nie usłyszała... Rozmowy duetu Braciszek Tuck (Zbigniew Zamachowski) i Mały John (Mirosław Zbrojewicz) to rozkosz dla ucha, a Miłogost Reczek jako bóg Hern wypada nie mniej groźnie niż odtwórca tej postaci we wspomnianym serialu. W słuchowisku słyszmy całą plejadę innych barwnych postaci, od Karczmarzowej, poprzez wieśniaków i grajków, na Starym Kulasie kończąc. "Robin Hood i Szmaragdowy Król" to prawdziwa uczta dla wyobraźni, ale i rozrywka spod znaku Kina Nowej Przygody wypełniona akcją, humorem i szczyptą mrocznego mistycyzmu. . To również Cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Znajdziecie je tutaj.
Robin Hood: Legenda Sherwood to gra o elementach strategii i skradanki, w której kierujemy poczynaniami legendarnego Robin Hooda i jego Wesołej Kompanii. Zap
Wielkanoc z NCzasTV fot. NCzasTV REKLAMA To zdecydowanie będą wyjątkowe święta Wielkanocne. Niestety, epidemia koronawirusa uniemożliwi nam liczne spotkania z rodziną i przyjaciółmi. Co zatem robić od Wielkiego Czwartku, aż do wielkanocnego Poniedziałki? Oglądać propozycje przygotowane przez zespół NCzasTV i Nabożeństwa, filmy i kultura na najwyższym poziomie – tak pokrótce opisać możemy rzeczy, które odnajdziecie w naszej specjalnej ramówce. Wielki Czwartek ( 10:00 – Msza św. Krzyżma z Archikatedry Warszawskiej [NA ŻYWO] NCZASTV / NCZASTV Kultura 18:00 – Msza św. Wieczerzy Pańskiej z Katedry Drohiczyńskiej [NA ŻYWO] NCZASTV / NCZASTV Kultura 20:15 – Przeprawa [FILM] NCZASTV Kultura REKLAMA Wielki Piątek ( 14:00 – Afrodyta Bogini Miłości [FILM] NCZASTV Kultura 16:30 – Jezus [FILM] NCZASTV Kultura 18:00 – Liturgia Męki Pańskiej [NA ŻYWO] NCZASTV / NCZASTV Kultura 21:00 – Droga Krzyżowa z Watykanu [NA ŻYWO] NCZASTV / NCZASTV Kultura 22:30 – Sherlock Holmes „W obliczu śmierci” [FILM] NCZASTV Kultura Wielka Sobota ( 08:30 – Królewna ze złotą gwiazdą [FILM DLA DZIECI] NCZASTV Kultura 10:00 – Asterix Gall [FILM RYSUNKOWY] NCZASTV Kultura 12:45 – Jezus z Nazaretu [FILM] NCZASTV Kultura 16:00 – Banita z lasu Sherwood [FILM] NCZASTV Kultura 17:15 – Jezus z Nazaretu cz. 2 [FILM] NCZASTV Kultura 20:00 – Liturgia Wigilii Paschalnej z Archikatedry Warszawskiej [NA ŻYWO] NCZASTV / NCZASTV Kultura 21:30 – Śniegi Kilimandżaro [FILM] NCZASTV Kultura 23:45 – A potem już nie było nikogo [FILM] NCZASTV Kultura Wielkanoc 06:00 – Msza Święta Rezurekcyjna z Katedry Drohiczyńskiej [NA ŻYWO] NCZASTV / NCZASTV Kultura 08:15 – Tajemniczy Ogród [FILM RYSUNKOWY] NCZASTV Kultura 11:00 – Msza Święta z Archikatedry Warszawskiej [NA ŻYWO] NCZASTV / NCZASTV Kultura 12:30 – 12. prac Asterixa [FILM RYSUNKOWY] NCZASTV Kultura 14:00 – Oblężenie Sarakuz [FILM] NCZASTV Kultura 15:30 – Mój syn Neron [FILM] NCZASTV Kultura 18:15 – Claudio Monteverdi – L`Orfeo [OPERA] NCZASTV Kultura 20:30 – Szalone Wesele [FILM] NCZASTV Kultura 22:45 – Wściekle Szybcy [FILM] NCZASTV Kultura Wielkanocny Poniedziałek 09:00 – Wszystkie psy idą do nieba [FILM RYSUNKOWY] NCZASTV Kultura 10:30 – Msza Święta, Bazylika Archikatedralna we Lwowie [NA ŻYWO] NCZASTV / NCZASTV Kultura 11:45 – Kapitan John Smith i Pocahontas [FILM] NCZASTV Kultura 13:30 – Derby Biało-Czerwoni, Teatr Chorea [Teatr] NCZASTV Kultura 15:45 – Asterix w Brytanii [FILM RYSUNKOWY] NCZASTV Kultura 18:00 – Zorro i Trzej Muszkieterowie [FILM] NCZASTV Kultura 20:00 – Zlot Absolwentów [FILM] NCZASTV Kultura 22:15 – Eksperyment [FILM] NCZASTV Kultura W tych dniach musicie być nami! REKLAMA
4 beds, 2 baths, 1393 sq. ft. house located at 26630 Sherwood Ln, Bonita Springs, FL 34135 sold for $207,500 on Apr 15, 2021. MLS# 221020918. H1754 - Cute 4 BR, 2 BA home with a yard in Bonita Spri
Opublikowano: | Kategorie: Filmy fabularneLiczba wyświetleń: 819Amerykański film historyczno-przygodowy o Robinie Hoodzie. Wersja po rekonstrukcji cyfrowej. Poznaj plan rządu!OD ADMINISTRATORA PORTALUHej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.
What is the meaning of the name Banita? Meaning of Banita: Name Banita in the Hindi origin, means Woman. Name Banita is of Hindi origin and is a Girl name. People with name Banita are usually Hindu by religion.
KategoriePublicystykaEdukacjaEkologia i przyrodaGospodarkaHistoriaKultura i sportLinki zewnętrzneMediaNauka i technikaOpowiadaniaParanaukaPolitykaPrawoPublikacje WMSeks i płećSpołeczeństwoŚwiat komputerówTurystyka i podróżeWarto przeczytaćWierzeniaZdrowieWiadomościWiadomości z krajuWiadomości ze świataWiadomości z wszechświataAudio i WideoAudycjeFilmy animowaneFilmy dokumentalneFilmy fabularneMuzykaOpinie i dyskusjeWszystkie wideoKomiksyInternationalRadio Wolne MediaJunior FilmPogodaO portaluO nasKontaktBanneryPrawa autorskiePublikuj!Poradnik dla autorówPublikuj po logowaniu!Publikuj anonimowoPomoc technicznaSubskrypcje RSSRegulaminRejestracjaZaloguj sięWesprzyj nas Nagłośnij jak odblokowaćnasz portal: AudycjeWideoRadioO nasJunior FilmKontaktPogoda Nagłośnij jak odblokowaćnasz portal: użytkownikówZaloguj sięRejestracjaPublikuj po logowaniuPublikuj bez logowaniaO nasRegulaminPoradnik dla autorówPrawa autorskieKontakt z WMBanneryStatystykaKomunikaty WMPomoc technicznaPortalWSZYSTKIE WPISYPublikacje WMWarto przeczytaćAudycjeEdukacjaEkologia i przyrodaEnglishGospodarkaHistoriaKomiksyKultura i sportLinki zewnętrzneMediaNauka i technikaOpowiadaniaParanaukaPolitykaPrawoPublicystykaSeks i płećSpołeczeństwoŚwiat komputerówTurystyka i podróżeWiadomości z krajuWiadomości ze świataWiadomości z wszechświataWierzeniaZdrowieWideoWSZYSTKIE FILMYFilmy animowaneFilmy dokumentalneFilmy fabularneMuzykaOpinie i dyskusjeRadioStrona główna radia z informacjami i wykazem 20 programów1 - Prawie wszystkie utwory2 - Darmowa muzyka dla firm3 - Audycje4 - Śpiewane po polsku5 - Bracia Słowianie6 - Południe Europy i Ameryka Łacińska7 - Śpiewane po francusku8 - Śpiewane po angielsku9 - Darmowa muzyka chillout dla firm10 - Rock i metal11 - Folk, szanty i okolice12 - Reggae i AfrykaX3 - Nasze największe przeboje14 - Relaks15 - Muzyka rozbudzająca16 - Ambient i chillout17 - Muzyka klasyczna18 - Techno, dance i trance19 - Ska20 - Blues i jazzONI NAS ZWALCZAJĄ! nas blokuje. Obejdź cenzurę - oraz Rząd cenzuruje nas łamiąc art. 54 Konstytucji RPi art. 10 Karty praw obywatela UE. Pomóż nam przetrwać darowizną i powiedz innym jak nas czytać. O kopiowaniu i prawach autorskich TUTAJ!
Description. This sofa and chaise sectional elevate your space with a modern design and smooth upholstery. It seats three people comfortably – two regular seats and one chaise lounge for stretching out your legs. The cushion back and arms overlap with the clean lines of the frame for a contemporary look. We love that the cushions are filled
Kto nie słyszał o legendarnym Robin Hoodzie, który zabierał bogatym i dawał biednym? Niczym ubrany w zielony kaptur superbohater, który grabi i rozrabia w imię lepszego bytu ubogich (czekam, aż przyjdzie ktoś w zielonych fatałaszkach i naprostuje wszystko i u nas!). Zapisał się w angielskim folklorze jako bohaterski banita o niezwykłych umiejętnościach strzeleckich oraz szermierskich. Pierwsze ballady opiewające jego wspaniałość powstały na przełomie XV i XVI wieku, wśród nich są między innymi "A Gest of Robyn Hode" (ok. 1475 r.), „Robin Hood and the Monk” (ok 1450 r.), czy „Robin Hood and the Potter” (ok. 1503 r.). Każda opisywana historia to inna przygoda naszego złodziejaszka. Wiele lat później zostały one zebrane przez pisarzy, którzy zmienili co im nie pasowało oraz dodali wiele od siebie i przedstawili światu. Dzięki temu możemy przeczytać jedną z najpopularniejszych literackich wersji przygód Robin Hooda znaną jako „Wesołe przygody Robin Hooda” wydaną przez Howarda Pyle w 1883 roku. Przedstawię wam skrót tej historii z pominięciem większości mniej znaczących epizodów. Legendarny Robin Hood Oliver Quinn przeniósł fanienie na zupełnie nowy poziom! Swoją drogą, jeśli oglądaliście "Arrow" to dajcie znać ile znaleźliście podobieństw w histori superbohatera i Robin Hooda. Dawno, dawno temu ludzie byli jeszcze biedniejsi niż współcześnie (podobno!). Ich ubóstwo pogłębiały wysokie podatki (widzicie, wysokie podatki to tradycja, a jak wiadomo tradycji się nie rusza). Poza najniższą klasą społeczną istnieli również bogacze, którym niczego nie brakowało (może jednak powinnam skreślić to "dawno, dawno temu", bo brzmi dziwnie znajomo?). W tych czasach żył sobie osiemnastoletni Robin Hood, który pewnego dnia postanowił wygrać beczkę piwa w turnieju łuczniczym (normalnie Sebix!). W czasie drogi do Nottingham spotkał lekko wstawionych leśniczych, którzy zaczęli drwić z jego młodego wieku. Już w tej pierwszej scenie możemy zauważyć wybuchowy charakter młodzieńca, który zamiast zlekceważyć ich zaczepki postanowił się założyć o dwadzieścia marek, że bez problemu upoluje jelenia z odległości stu metrów. Udało mu się, jednak pieniędzy nie otrzymał. Właściwie powinien być wdzięczny, że leśniczowie nie obcięli mu uszu za zabicie królewskiej zwierzyny (okey, przyznaje, że kary niegdyś były bardziej absurdalne). Jednak jeden z nich w nerwach puścił strzałę w kierunku chłopaka – chybił, ale Robin postanowił nie spudłować. I tak nasz młody bohater zabił z zimną krwią pierwszą osobę (może wcześniej już kogoś ukatrupił, ale historia o tym nie wspomina). Widzicie dzieciaczki, ta chwila zmieniła życie Robin Hooda, który jako wyjęty spod prawa bandyta zamieszkał w lesie Sherwood (bo kto pijanemu zabroni?!). Za oba morderstwa (doliczyli mu jelenia) wyznaczono dwieście funtów nagrody dla tego, kto dostarczy łotra przed królewski sąd. Szeryf Nottinghamu był szczególnie zmotywowany, aby złapać mordercę, ponieważ poza kuszącą nagrodą, musiał pomścić swojego krewnego – martwego leśniczego. Niebawem do Robin Hooda dołączyli inni poszukiwani przestępcy, mniej lub bardziej niewinni, by umknąć przed prawem. Podejrzewam, że przy pijackich nasiadówach musieli tak się wybielać, by do swojej wielkiej ucieczki przed wymiarem sprawiedliwości dorobić piękną filozofię. Postanowili, że tak jak ich ograbiono, oni też będą grabili swoich ciemięzców, i każdemu odbierali to, co tamci zabrali biedakom, a przy okazji jeśli jakiś ubogi chłopek się zgłosi do wesołej kompanii, to odpalą mu procent. I tak tu kogoś nakarmili, a tam innych uratowali, przez co sława sherwoodzkiego gangu rosła. Gdy Robin za bardzo się nudził, wychodził z lasu szukając zwady z innymi. Jeśli przegrywał pojedynki, zwycięzcę atakowała cała horda, a ich szef przerywał atak dopiero po chwili – w końcu musiał uchodzić za honorowego, prawda? Tym krótkim zbiorowym pobiciem rozmiękczał przyszłych członków swojej wesołej kompanii, w tym między innymi Małego Johna. Nie mogłam się powstrzymać przed wrzuceniem Johna. Wesoła kompania, jak sobie obiecała tak robiła, czyli łupiła i grabiła, a biednym w jakimś stopniu pomagała, dzięki czemu zyskali przychylność ludu. Dobrze to sobie wykombinowali, bo pierwszym ruchem szeryfa było napuszczenie mieszkańców Nottingham na Robin Hooda. Oczywiście obiecywano za jego dostarczenie nagrodę pieniężną, jednak i tak na nic to się nie zdało. Ludzie powiedzieli szeryfowi, że boją się wydać poszukiwanego przestępcy. W tej wersji Robin miał wiele przygód i nie raz wykiwał swojego wroga – szeryfa. Po latach, dzięki swej wielkiej sławie strzeleckiej, Robin Hood stał się ulubieńcem króla (w historii spisanej przez Howarda Pyle oraz w późniejszych wersjach był nim Ryszard I Lwie Serce), dzięki czemu członkowie wesołej kompanii zostali ułaskawieni, a ich przywódca awansowany na dowódcę królewskich łuczników. Dzięki swojemu oddaniu królowi został mianowany Lordem Huntingdonu, a także ruszał z nim na wyprawy wojenne. Po śmierci Ryszarda I nasz łucznik postanowił wrócić do domu, do lasów Sherwood. Zrzekł się tytułów i ponownie podpadł władzy i królowi Janowi. Rozpętało to wielką bitwę, w której Robin przeszył strzałą znienawidzonego szeryfa. Muszę dodawać, że zbóje z lasu wygrały tę potyczkę? Niestety po wszystkich tych przygodach, naszego bohatera dopadła gorączka, więc uznał, że jedynym ratunkiem jest spuszczenie krwi (świetny pomysł! Genialny!). Udał się do swojej kuzynki, przeoryszy klasztoru niedaleko Kirklees w hrabstwie York, która nie dość, że potrafiła doskonale leczyć to dodatkowo była winna swojemu kuzynowi niejedną przysługę. Jednak z obawy przed królewskim gniewem postanowiła zdradzić Robin Hooda i zamiast upuścić krew z zainfekowanej żyły przecięła tętnicę, a następnie pozwoliła swojej ofierze w spokoju się wykrwawić (skoro krew spuściła, to chyba jest okey?). The End. „Wesołe przygody Robin Hooda” Howarda Pyle nie są najwcześniej wydanymi opowieściami o niezwykłym łuczniku z Sherwood, jednak moim zdaniem najlepiej łączą w całość jego przygody. Choć zdecydowanie oryginalne ballady przedstawiają Robin Hooda jako bardziej gwałtownego awanturnika. Istnieje również znacząca różnica między królami tj. pierwotnie opisywanym królem był Edward, choć badacze nie potrafią zgodzić się w ustaleniach, o którego króla Edwarda mogło chodzić. Najtrudniej ustalić jaki naprawdę był Robin – honorowym obrońcą biedaków, czy krwawym awanturnikiem, który po przebiciu strzałą szeryfa Nottingham postanowił dodatkowo odrąbać mu głowę? Najprawdopodobniej pierwsze ustne wzmianki o nim pojawiły się w 1377 roku, a najwcześniejsza pisemna wersja, jak już wiecie, pojawiła się dopiero około 1475 roku, czyli niemal wiek później. W tym czasie (jak i później) ludzie dodawali do jego historii własne interpretacje. Jedni twierdzą, że Robin był szlachcicem, którego podstępnie pozbawiono majątku. Drudzy, że był zarówno obrońcą biednych i uciśnionych, jak i wojownikiem walczącym w obronie Anglii. Jeszcze inni są przekonani, że Robin był zwykłym rzezimieszkiem, który owszem kradł, ale z innymi się nie dzielił łupami. Jaka jest prawda? Tego raczej się nie dowiemy, jednak co nam szkodzi przyjrzeć się teoriom snutym przez historyków?Historyczny Robin Hood Powszechnie przyjmuje się, że Robin Hood w rzeczywistości nie istniał (i pewnie dlatego wciąż płacimy podatki). Jednak badacze lubią doszukiwać się prawdy w legendach. I całe szczęście, bo dzięki temu mogę Wam przedstawić kilku najbardziej pasujących kandydatów, którzy mogli stanowić pierwowzór tego jakże popularnego bohatera. Sir James Clarke Holt, angielski historyk specjalizujący się w średniowieczu przez trzydzieści lat badał tę legendę, a wyciągnięte wnioski przedstawił w swojej książce „Robin Hood” z 1982 roku. Ustalił, że sto lat przed spisaniem pierwszych ballad istniało kilku banitów o tym samym lub łudząco podobnym imieniu. Istnieje przypuszczenie, że Robin Hood mógł być wówczas przydomkiem określającym banitów, a nie konkretną osobę (tak jak w amerykańskich kostnicach opisuje się martwą niezidentyfikowaną kobietę jako Jane Doe). Możliwe również, że on faktycznie istniał, a dzięki swej sławie zyskał naśladowców. Najwcześniejszy zapis nawiązujący do legendarnego bohatera został odnaleziony w aktach sądowych hrabstwa York z 1225 roku. Mowa o człowieku imieniem Robert Hode. Przez pięć lat ukrywał się w lasach, w tym w Sherwood, a także zebrał wokół siebie grupę osób wyjętych spod prawa. Wiadomo również, że został oskarżony o obrabowanie opata klasztoru w Yorku, a jak wiadomo nasz legendarny bohater żywił wyraźną niechęć do bogatego duchowieństwa. Z kolei historyk David Baldwin i pisarz Brian Benson uznali, że pierwowzorem Robin Hooda mógł być Roger Godberd. Ten średniowieczny banita osiedlił się w lesie Sherwood około 1265 roku. Stało się to niedługo po śmieci Szymona z Montfortu (hrabia Leicester , możnowładca anglo-frankoński. Przywódca zbrojnej opozycji przeciwko Henrykowi III angielskiemu), u którego służył Roger. Nic więc dziwnego, że przez lata nieustannie podważał autorytet władz, rabując bogaczy oraz walcząc z Szeryfem Nottinghamu, którym był wtedy Reginald de Grey. Nie można także zapomnieć, że z przyjemnością siał postrach wśród bogatych podróżnych i duchownych, których chętnie okradał. Wedle zebranych przez Baldwina dokumentów należy doliczyć także włamania, podpalenia, morderstwa oraz kłusownictwo. Godberd z pewnością nie próżnował. Stał się przywódcą bandy liczącej stu banitów, w tym Waltera Devyasa uważanego za pierwowzór Małego Johna. Całkiem sporo ludzi, aż ciężko uwierzyć, że nikt ich w tym lesie tak długo nie potrafił znaleźć! Przepraszam, faktycznie około 1272 roku w końcu udało się osadzić go w więzieniu. Po trzyletnim oczekiwaniu na proces został ułaskawiony przez króla Edwarda I. Historycy nie są zgodni co do jego dalszych losów. Najprawdopodobniej Godberd wrócił na swoje gospodarstwo, by tam dożyć swoich dni. Druga wersja zakłada, że nie potrafił zerwać z bandyckimi przyzwyczajeniami i ponownie popełniał przestępstwa, przez które znów trafił do więzienia i tam zmarł. Gosiarella o Robin Hoodzie Pozwólcie, że przytoczę wam pewną definicję: „Charakteryzuje się wyraźnym podziałem zadań między członkami. Cechą wyróżniającą gang jest specyficzny styl życia osób doń należących. Zaliczyć do niego można: negowanie norm obyczajowych i prawnych; określony ubiór; określony sposób spędzania wolnego czasu; przebywanie w wyznaczonych miejscach oraz kontrola przestrzeni (np. dzielnic)”1 - brzmi znajomo? Jak dla mnie to wypisz wymaluj wesoła kompania z Robin Hoodem na czele. Ciekawe, że o Jarosławie Sokołowskim aka Masa i gangu pruszkowskim nie tworzymy ballad, które moglibyśmy później zaadaptować na bajki dla dzieci. Także powiem to dosadnie Wesoła Kompania to PRZESTĘPCZOŚĆ ZORGANIZOWANA. No gang, powiadam Wam! Patrząc na dzieje Robin Hooda przez pryzmat legend mam wrażenie, że jego postać jest zbyt wyidealizowana. Oczywiście jego postępowanie może się wydawać szczytne, ale patrząc logicznie to jaki sens miałoby okradanie biednych? Wesoła kompania musiała uderzać w bogatych, żeby coś zarobić. Zaś to, że od czasu do czasu oddali coś komuś biednemu to prosta kalkulacja – trzeba sprzyjać masom, by ich nie wydali w ręce władz. Do tego Robin Hood miał osobowość narcystyczną, więc szybko się uzależnił od wychwalania i układania ballad na jego cześć i chwałę. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że był on bardziej sprytny, niż dobroduszny, a przecież taki obraz przedstawiają nam współczesne adaptacje jego przygód, w tym między innymi disneyowska animacja z 1973 roku. A skoro już o Disneyu mowa to „Robin Hood” zdecydowanie nie jest jedną z ich najlepszych animacji. Pominę już, że bohaterowie zostali przedstawieni jako humanoidalne zwierzaki, a Robin właściwie nie uciekał się do przemocy. Jedynym jego występkiem było okradanie księcia Jana. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że przez dzieci może to nawet nie być postrzegane jako kradzież w charakterze przestępstwa, a jedynie odbieranie tego, co ukradł biedakom w imieniu Jana szeryf Nottingham. Wydaje mi się, że to nie jest postawa, którą chcielibyśmy wpoić młodemu pokoleniu, ponieważ mogliby sobie pójść do ZUS-u, wystrzelić kilka strzał tu i tam i zgarnąć worki ze znaczkiem dolara. Czekajcie… przypomnijcie mi dlaczego to zły pomysł? Żałuję, że twórcy bajki nie postawili na przybliżenie młodym widzom realiów tamtych czasów. Mogliby dzięki temu liznąć odrobinę historii zamiast gubić się, gdy nagle zostają wrzuceni w fabułę, której realiów nie rozumieją. W końcu to prawdopodobne, że oglądając animację Disneya mają po raz pierwszy kontakt z legendą o Robinie. Gdy dorosną pewnie się zdziwią, jak bardzo Disney zmienił tę historię. Nie mówiąc już, że jeden z antagonistów nawet nie istniał. Mowa o sir Syku, którego twórcy wyciągnęli z „Księgi Dżungli”. Jeśli oglądaliście tę animację to z pewnością pamiętacie Kaa, który podobnie jak Syk potrafił hipnotyzować, a przy tym łączy ich również wizualne podobieństwo. Zresztą to nie jedyny autoplagiat Disneya związany z „Robin Hoodem”. Choćby taniec Lady Marion to odwzorowanie ruchów królewny Śnieżki, które najdziecie powyżej. Podobało się? Super! Sprawdź pozostałe True Story i dołącz do Gosiarelli na Fb! Ps. Tak moi drodzy! Wraca True Story! Nowy odcinek serii raz w miesiącu, a głosowanie na kolejny tytuł będzie się odbywać na grupie Armii Różowych Sałat!
Animal Trailer set for release on November 23. Today, the official team introduced Banita Sandhu, a Bollywood actress, as the female lead in Goodachari 2. The filmmakers shared the first look of Banita from the film, and production is set to commence shortly. Goodachari 2 is a collaborative production by People Media Factory, Abishek Agarwal
Pewnie wszyscy znacie historie Robin Hood’a dzielnego złodzieja okradającego bogatych i dającego biednym. Nie wszyscy natomiast wiedzą że legendarne Nottingham i las Sherwood gdzie ukrywał się Robin naprawdę istnieją. Notingham leży w Nottinghamshire w centralnej części Nottingham, jest tak stare jak czasy rzymskich podbojów. Obecna nazwa pochodzi od przydomku saksońskiego wodza zwanego Snot. Tereny te były nazywane “Snotingham” dosłownie “dom ludzi Snota”. Dziś Nottingham to nowoczesne miasto w którym szklane wysokie biurowce stoją obok pięknych, starych, ceglanych kamienic, z mnóstwem kawiarni i rozmaitych SZERYFA NOTTINGHAMSpacer po Nottingham warto zacząć od siedziby szeryfa. Choć dla większości turystów zaskoczeniem jest że w miejscu zamku stoi dziś pałac to warto zaglądnąć do środka. Jednak nie będzie to możliwe aż do 2020 bo trwają prace renowacyjne. Pałac leży w niewielkim parku a pod zamkiem znajduje się siatka podziemnym tuneli które również można zwiedzać. Niewolno przegapić pomnika słynnego banity który znajduje się pod zamkiem. Pod zamkiem Nottinhgam, przy pomniku Robin Hood’a Przed bramą pałacu Nottingham Pałac Nottingham Wczesne ballady sugerują że Robin mógł być jak najbardziej prawdziwą postacią gdyż wydarzenia opisane w balladach rozgrywają się w rzeczywistych miejscach. Legenda o Robin Hoodzie pierwszy raz pojawiła się w średniowieczu. Robin Hood był chłopem – banitą, który wraz z kompanami zamieszkiwał w lesie Sherwood i uprzykrzał życie szeryfowi z Nottingham. Najwcześniejsze legendy wspominają drużynę banity ale Lady Marion oraz Braciszek Tuck pojawili się w dopiero w XV/XVI wieku. Legenda o Robin Hoodzie ewoluowała na przestrzeni wieków. Robin z bandyty z ludu stał się bohaterem – szlachcicem, który zabierał bogatym wspierając biednych i bronił tronu Anglii, przed niechcianym samozwańczym Robin jest pochowany na cmentarzu Kirklees Priory pomiędzy Brighouse i Mirfield w West Yorkshire, w grobie z OLDE TRIP TO JERUSALEMNottingham to nie tylko Robin Hood. Pod zamkiem częściowo wbudowana w zamkową skałę stoi gospoda Ye Olde Trip To Jerusalem jedna z najstarszych, jeśli nie najstarsza w Anglii. Namalowany napis głosi, że pub powstał w 1189 roku. Główny budynek, zbudowany na wcześniejszych fundamentach, ma obecnie około trzysta wywodzi się z XII wieku, z okresu krucjat do Ziemi Świętej: legenda głosi, że rycerze, którzy odpowiedzieli na wezwanie króla Ryszarda I po drodze do Jeruzalem, zatrzymali się w okolicznym zdrojowisku, napić się piwa. Ponoć nawet sam król kosztował tu piwo. Słowo “Trip” nie oznacza całej podróży, ale zgodnie ze staroangielskim, przerwę w trakcie z tabliczek przedstawiających ciekawostki z historii pub’u porozwieszanych na ścianach budynku mówi o niegdysiejszym właścicielu tego przybytku- Georg’u Henrym Ward’zie. Ponoć był to człowiek niebagatelny i tak ukochał to miejsce iż mawiał że nigdy go nie opuści. Być może po jego śmierci tak się własnie stało bo wiele osób widywało go przechadzającego się po tunelach i piwnicach pub’u gdzie chętnie przestawia przedmioty i robi sobie żarty z polecam ten pub, wpadnijcie tu na piwo i poczytajcie ciekawe historie opisane na tablicach, może znajdziecie nawiedzoną pijalnie, pomieszczenie które wisi nad nieużywaną piwnicą i w którym goście czują czasem zapach tytoniu, słyszą piski dochodzące z piwnicy, zdarza się ponoć że niewidzialna dłoń dotyka ich ramion…..Radzę zabukować stolik bo popołudniu robi sie tu tłoczno: w tym klimatycznym miejscu zjedliśmy całkiem smaczny COBAUC – JASKINIE DOMOWEJ ROBOTYJak już wspomniałam Nottingham to dość niezwykłe miasto szczególnie że to co widać na powierzchni to tylko część dawnego w miejscu Nottingham istniała już przed pojawieniem się anglosasów i była znana jako Tigguo Cobauc – Miejsce Jaskiń. Obejmowała centralną część obecnego miasta. Miasto zbudowano na piaskowcu który jest idealnym tworzywem do drążenia w nim prostymi narzędziami. Pod obecnym miastem powstała więc potężna sieć tuneli i około 500 ręcznie wykopanych jaskiń, wszystkie datowane najwcześniej na 1200 rok. Dziura w suficie pub’u przez którą wpadała moneta Garbarnia Slumsy Narrow Marsh Pomieszczenia mieszkalne W jaskiniach mieszkała biedota, działała tu garbarnia i pub a później służyły jako schron przeciwlotniczy. Jaskiń używano ponad 1000 lat aż do 1845 roku, kiedy wprowadzono zakaz wynajmu piwnic i jaskiń jako domów dla biednych. Żadna z jaskiń nie jest naturalna; wszystkie zostały wycięte w skale przez właścicieli domów na powierzchni w celu pogłębienia piwnic, lub powiększenia powierzchni pubach zbierano się aby uprawiać nielegalny hazard i knuć spiski i rewolucje. Rożne były sposoby aby ostrzec bywalców przed zbliżającą się policja. Najczęściej wystawiano chłopca który siedział przy jednej z dziur w ziemi na powierzchni i jeśli dostrzegł policjantów wrzucał monetę która spadała wprost do pub’ jaskinie wycięte w klifie i otwierające się na światło dzienne mieściły jedyną znaną podziemną garbarnię w Wielkiej Brytanii. Garbarnia powstała tu w 1500 roku i służyła do obróbki skór owiec i kóz. Do dziś można zobaczyć okrągłe doły służące do przechowywania beczek i prostokątne kadzie wyłożone gliną. Skóry myto w pobliskiej rzece Leen, z której również czerpano wodę sanitarne i substancje trujące używane przy produkcji skór a także brak świeżego powietrza i ciemność powodowały że większość osób zaczynająca prace w wieku 10 lat umierała około 30-tki. Z drugiej strony smród odstraszał szczury które podczas epidemii czarnej śmierci rozprzestrzeniały z jaskiń zostały połączone i rozbudowane, aby pomieścić 86 publicznych schronów przeciwlotniczych, które chroniły mieszkańców miasta podczas zamachów bombowych II wojny piwnicach znajdowały się jedne z najgorszych slumsów w Wielkiej Brytanii – XIX -wieczne slumsy Narrow Marsh. Tworzyły je ściany podziemi piwnic Drury Hill, niegdyś zamożnej dzielnicy średniowiecznego miasta. Biedne rodziny spały, jadły i żyły w jednopokojowych piwnicach bez dostępu do światła i świeżej wody pitnej. Przeludnienie i złe warunki sanitarne, czyniło z jaskiń wylęgarnię cholery, gruźlicy i rodzina (rodzina Shore) w roku 1924 przeniosła się z jaskiń na ulice TUTAJ znajdziecie szczegóły dotyczace zwiedzania ROBIN HOOD’A- SHERWOOD FORESTPo tak ciekawym dniu pozostało nam jeszcze jedno miejsce które trzeba odwiedzić będąc w Nottingham, rezerwat przyrody Sherwood Forest istnieje od ery lodowcowej, ma 423 km2 i otacza wsie Edwinstowe. Las jest tylko pozostałością po o wiele większym, królewskim, łowieckim lesie znanym jak “Shire wood of Nottinghamshire”. W niektórych fragmentach lasu nadal zachowały się bardzo stare dęby, zwłaszcza w części zwanej Dukeries. Major Oak Najważniejszym drzewem lasu jest Major Oak, 1000 letni dąb – pomnik przyrody, pamięta czasy Robin Hooda, legenda głosi że to w jego konarach ukrywał się słynny banita. Od epoki wiktoriańskiej, ogromne konary dębu są częściowo wspierane przez skomplikowany system ma zapewne jeszcze więcej ciekawych miejsc do odwiedzenia ale pozostawiam je Wam do odkrycia 🙂
Sold - 26250 Sherwood Ln, Bonita Springs, FL - $230,000. View details, map and photos of this single family property with 3 bedrooms and 2 total baths. MLS# 222006064.
ROBIN HOOD – BANITA O STU TWARZACH Jest jednym z tych bohaterów kina i literatury, którzy powinni zostać wpisani na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Robin Hood jest bowiem własnością powszechną. Podczas gdy inne wielkie postaci, na czele z królem Arturem i jego świtą, przypisani są tylko jednej kulturowej tradycji, sprawiedliwy rzezimieszek z Locksley jest dobrem uniwersalnym. Nie może więc dziwić, że odkąd informacje o filmie Ridleya Scotta ujrzały światło dzienne, na internetowych forach zawrzało. Zapewne jeszcze po premierze filmu kinomani dyskutować będą, czy Russell Crowe pasuje, czy też nie pasuje do roli Robina, i czy facet o aparycji podstarzałego twardziela dobrze wpisuje się w stereotyp honorowego złodziejaszka? Rozterki kinomanów są jednak jałowe. Wystarczy rzut oka na filmy, które na przestrzeni ostatniego wieku opisywały dzieje banity, by dostrzec, że jego wizerunek jest bardzo niespójny, a fantazja filmowców dawno już poprzełamywała wszelkie schematy. Nie ma Robina Hooda uniwersalnego. Choć wielu widzi w nim jedynie brawurowego wojownika i czarującego kochanka o romantycznym usposobieniu, bandzior z Locksley ma wiele twarzy, a Douglas Fairbanks, Errol Flynn ani Kevin Costner nie mają bynajmniej monopolu na robinhoodowski autentyzm. Wnuki Errola Flynna Że historie o Robin Hoodzie będą interesowały filmowców od zarania kina, było niemal tak pewne, jak to, że kamera w końcu ukaże publiczności kąpiącą się, półnagą panią. Magnetyzm bandyty z Sherwood przesądzał o jego popkulturowej atrakcyjności, podobnie jak toposy poruszane w opowieściach o nim. Odwaga, lojalność, braterstwo, miłość i wszystkie inne cnoty czyniły go idealnym bohaterem łotrzykowskiej opowieści. A że raczkujące kino uwielbiało przygodowe historie poczciwych i niepoczciwych łotrów, już w 1908 roku Percy Stow, brytyjski specjalista od filmów przygodowych, nakręcił "Robin Hood and His Merry Men". Jeszcze w epoce kina niemego do jego postaci nawiązywali rozliczni reżyserzy (wśród nich francuski duet Étienne Arnaud i Herbert Blaché w 1912 roku oraz Japończyk, Bansho Kanamori – dwanaście lat później). Dziś obejrzenie któregoś z tamtych obrazów albo graniczy z cudem, albo jest zupełnie niemożliwe. Zapewne także dlatego pierwszym Robin Hoodem znanym światowej publiczności jest ten grany przez Douglasa Fairbanksa w niemym filmie Allana Dwana. "Robin Hood" z 1922 roku przeszedł do legendy jako jedna z największych superprodukcji w historii kina niemego. Wszystko było tutaj największe: budżet grubo przekraczający milion dolarów, spektakularna premiera filmu, no i gaża gwiazdora. Fairbanks, amant kina przygodowego, był skazany na sukces. Choć dziś jego rola wydaje się cokolwiek zabawna, to właśnie Fairbanks ukształtował wizerunek legendarnego banity. Szarmancki, skłonny do brawury, wojowniczy i oddany sprawie Robin Fairbanksa był wzorem, do którego odnosił się każdy kolejny odtwórca jego roli. Na Fairbanksie wzorował się choćby Errol Flynn, jeden z najbardziej znanych kinowych Robin Hoodów. Reżyserowane przez Williama Keighleya i Michaela Curtiza "Przygody Robin Hooda" przenosiły postać brytyjskiego rzezimieszka w zupełnie nową epokę: dźwięku i koloru. W 1938 roku mieszkańcy Sherwood nie tylko mogli już prowadzić normalne rozmowy, ale i prezentować się we wszystkich kolorach tęczy dzięki zastosowaniu technicoloru. Robin Hood, niczym asystent św. Mikołaja, paradował więc w komicznym zielonym stroju, a Flynn między kolejnymi szermierczymi popisami i posyłaniem szelmowskich uśmiechów w stronę Lady Marian, wybuchał dość głupawym śmiechem. I choć grany przez tego aktora-awanturnika Robin był osobnikiem niefrasobliwym, z łatwością uwodził publiczność zapatrzoną w cwaniacki uśmiech Flynna. Kasa i klasa Kogo jednak na dłuższą metę interesowałby Robin-bawidamek? Flynn może i był aktorem ciekawym, ale jego kreacje pozbawione były jakiejkolwiek głębi, przez co szybko nudziły widzów. Zwłaszcza po II wojnie światowej, kiedy to zmienił się wzorzec prawdziwego mężczyzny, Hood-awanturnik stracił trochę uroku. Nowy Robin Hood był więc bardziej hardy, porzucał donżuanerię na rzecz patriotyzmu, a szelmowski uśmiech coraz częściej zastępowała u niego męska zaciętość. Taki był bohater "Robin Hooda z Sherwoodzkiego Lasu" zrealizowanego w 1960 roku przez Terence’a Fishera. Obraz ze studia Hammer miał w sobie wszystko, co najlepsze, i zarazem najgorsze w filmach kultowej brytyjskiej wytwórni: był schematyczny, do bólu prosty i… pociągający. Brytyjscy producenci wiedzieli bowiem, jak uwieść publiczność. Obfity biust Sary Branch (filmowej Marian) przykuwał uwagę równie mocno, co świetne aktorskie kreacje. Richard Greene stworzył przeto Robina uniwersalnego – wciąż błyskotliwego amanta, czasem szarmanckiego kochanka, ale i bezwzględnego wojownika, któremu bardziej zależy na dokopaniu swym wrogom, aniżeli na jakichkolwiek miłosnych podbojach. Przekleństwem Greene’a, a zarazem błogosławieństwem twórców okazał się jednak inny aktor – Peter Cushing, czołowy artysta Hammera wcielający się w Szeryfa z Nottingham. To on zawłaszczył dla siebie większość filmowych sekwencji, pokazując postać rozdartą, ciut nikczemną, ale honorową i wierzącą w słuszność swej sprawy. Hammerowski bandyta daleki był od wzorcowej kreacji Flynna. Ale tradycjonalistów zapatrzonych w Robina 1938 wkrótce dosięgnąć miał cios dużo większej mocy. Cztery lata po filmie Fishera w 1964 roku Gordon Douglas dokonał bowiem jednej z najśmielszych interpretacji opowieści o Robinie w całej historii kina. Jego "Robin i 7 gangsterów" był filmem przepysznym, rozbuchanym, ironicznym i zarazem stylowym. To nic, że zamiast leśnych bezdroży pokazywał Chicago czasów prohibicji, a szlachetnych wieśniaków zastępowali uroczy mafiosi – nawet po tak efektownych scenariuszowych przeróbkach, film Douglasa pozostawał opowieścią o Robin Hoodzie. Z pewnością najbardziej niezwykłą w całej historii kina. Kapitalni aktorzy – Frank Sinatra, Bing Crosby, Sammy Davis Jr., Dean Martin i Peter Falk – wspólnie stworzyli film, łączący w sobie najlepsze cechy kina gangsterskiego, kina przygodowego i… musicalu. Obok urodziwej Barbary Rush w "Robinie i 7 gangsterach" największe wrażenie robiła muzyka nominowana do Oscara w 1965 roku. I choć twórcy musicalu o Robinie nie otrzymali zań złotej statuetki, zapisali się w historii kina. No bo ile razy Robin Hood mógł się pochwalić wokalem Sinatry i ileż razy zamiast spierać się o dobro, zło i sprawiedliwość, jego kompani troszczyli się jedynie o to, by zachować klasę i gangsterski styl? Nie tylko w rajtuzach Frywolność, z jaką Douglas, Sinatra i reszta filmowej ekipy potraktowali historię łucznika z Sherwood, do dziś robi wrażenie. Autorzy musicalowych przygód Robina całkowicie odeszli bowiem od przyjętego wzorca, by zakpić sobie z koturnowej tradycji. Ale nie oni jedni pozwolili sobie na ironiczne podejście do mitu Robin Hooda. Jego dowcipną wersję zaserwował swym widzom Terry Gilliam w "Bandytach czasu" z 1981 roku. Amerykański reżyser znany z zamiłowania do surrealizmu, rozbuchanej wyobraźni i dzikiego poczucia humoru, także Robin Hoodowi przydał nieco śmieszności. Kiedy bohater "Bandytów…", mały samotny chłopiec podróżujący w czasie, trafiał do Sherwood, nie zastał w nim bynajmniej szelmowskiego twardziela, ale jąkałę mówiącego z brytyjską flegmą i ubranego w komiczny strój elfa. Kilkunastominutowa sekwencja, w której John Cleese wciela się w postać Robina, choć krótka, jest jednym z najlepszych żartów, jakie kino urządziło bandycie z Locksley. Kilka scen wyreżyserowanych przez Gilliama, a poświęconych Robinowi, bawi z pewnością bardziej niż pełnometrażowa komedia Mela Brooksa – "Robin Hood: faceci w rajtuzach". Nakręcona w 1993 roku parodia filmów traktujących o legendarnym złodzieju, obśmiewała większość wcześniejszych filmów o Robinie, ale filmowi brakowało czaru i autentycznego komediowego zacięcia. Pastisz nakręconego dwa lata wcześniej "Robin Hood: Książę złodziei" Kevina Reynoldsa nie grzeszył inteligencją i subtelnością. Brooks silił się jedynie na drwiny z tego, że Kevin Costner odmówił występowania w rajtuzach, a gwiazdorowi zabroniono mówić z brytyjskim akcentem, stawiając natomiast u jego boku czarnoskórego pomocnika granego przez Morgana Freemana. Robin a sprawa… To, co stanowiło przyczynek do żartów Mela Brooksa, dla twórców "Robin Hooda: Księcia złodziei" było jednak ważnym elementem artystycznej konstrukcji – obecność na planie afroamerykańskiego aktora miała być dowodem na to, że w Hollywood lat 90-tych nie ma miejsca na rasizm. Nie miało znaczenia, że sam Morgan Freeman należy do przeciwników politycznej poprawności i rasowych parytetów – istotny był społeczny przekaz, że oto w Fabryce Snów panuje pluralizm (nawet gdy znajduje się on w konflikcie ze zdrowym rozsądkiem). Decyzja producentów, by głównym pomocnikiem Robin Hooda był czarnoskóry innowierca, tylko na pozór wydaje się nieistotna. Pokazuje ona, że filmowe opowieści o Robinie z Locksley czasem są czymś więcej niż tylko przygodową opowiastką. Twórcy filmów o angielskim banicie całkiem często traktują awanturniczą fabułę jako pretekst do iście socjologicznych refleksji. O tym, że losy średniowiecznych rycerzy mogą służyć za metaforę współczesności, przekonywał już Richard Thorpe w 1952 roku. Reżyserując swojego "Ivanhoe" (w którym oczywiście pojawia się także postać Robin Hooda), Thorpe mówił o powojennym świecie, o międzynarodowych różnicach, faszyzmie i antysemityzmie. Jak pojemna jest legenda złodzieja z Sherwood, pokazali także twórcy znad Wisły, którzy przed trzynastu laty stworzyli amatorski film "Robin Hood: Czwarta strzała". Opowiadając o egzystencjalnych rozterkach banity, grupa rodzimych kabareciarzy na czele z Grzegorzem Halamą i członkami grupy "Potem" kpiła z polskiej roszczeniowości, przemian gospodarczych i socjalistycznych ideałów. Wspierani przez Robina biedacy dzięki złupionym skarbom budowali sobie "skromne" zameczki, a przypadki pozłacania rolniczych narzędzi nie były niczym niezwykłym. Bawiąc się w kino, twórcy z wytwórni Ayoy stworzyli film zaskakująco przenikliwy, w którym legenda o Robinie z Locksley stanowiła ledwie ironiczną maskę, skrywającą polskie kompleksy i słabostki. Opowieść o sprawiedliwym rzezimieszku doczekała się tak licznych interpretacji, że dawno przestała już być wyłącznie historią klasowego konfliktu. Dzięki takim filmom jak "Księżniczka złodziei" Petera Hewitta, las Sherwood stawał się między innymi miejscem walki o prawa kobiet (w tym przypadku reprezentowanych przez córkę Robina, w którą wcielała się Keira Knightley). Podobną genderową optykę przyjmował także Richard Lester w "Powrocie Robin Hooda" z 1976 roku, jednym z najlepszych filmów o rycerzu-awanturniku. Zamiast młodego watażki amerykański reżyser pokazywał Robina o kilkanaście lat starszego, zmęczonego udziałem w krucjatach i lojalnością wobec okrutnego króla. W świetnej interpretacji Seana Connery’ego Robin stał się postacią złożoną i wiele ciekawszą niż wszyscy jego szarmanccy poprzednicy. Poza rolę urodziwej maskotki wykroczyła także Lady Marian. Grana przez Audrey Hepburn kobieta zastanawiała się nad swoją seksualnością, wiarą w Boga, płcią i tożsamością naznaczoną latami tęsknoty. *** Film Lestera zrywał z uładzoną tradycją rycerskich opowiastek. Odważne odejście od wytartych schematów zaowocowało filmem kapitalnym. Dziś przypadek "Powrotu Robin Hooda" napawa optymizmem – pozwala bowiem wiele obiecywać sobie po premierze filmu Ridleya Scotta. Także w jego "Robin Hoodzie" pojawią się przecież feministyczne inklinacje i Robin, któremu bliżej do starego wiarusa niż frywolnego młodzieńca. Na wskroś męski, zwierzęcy i charyzmatyczny Russel Crowe ma bowiem szansę na wiele dziesięcioleci zmienić wizerunek rabusia z Sherwood. Czy w rajtuzach, czy w stalowej kolczudze, pewne jest, że Robin Crowe’a będzie postacią charakterystyczną. Może dzięki niemu łatwiej będzie zapomnieć o nieszczęsnym stereotypie filuternego banity. W końcu legendy także mogą być nieco bardziej poważne.
40.10 cr. 524.75 cr. OMG 2. 10.26 cr. 135.92 cr. Banita Sandhu complete movie (s) list from 2021 to 2018 all inclusive: Actor with release dates, trailers and much more . Exclusive complied list with movies like Sardar Udham (2021), October (2018)
Następne wideo anuluj Odblokuj dostęp do 10543 filmów i seriali premium od oficjalnych dystrybutorów! Oglądaj legalnie i w najlepszej jakości. Nie kupuj kota w worku! Wypróbuj konto premium przez 14 dni za darmo! Dodał: ratownik99 Amerykański film historyczno-przygodowy. Wersja po rekonstrukcji cyfrowej pokaż cały opis W katalogu: Dramat 720p 0 / 5 Oceny: 0 Lubisz ten film?Poleć go znajomym Embed na stronę Zgłoś naruszenie Włącz dostęp do 10543 znakomitych filmów i seriali w mniej niż 2 minuty! Nowe, wygodne metody aktywacji. Testuj przez 14 dni za darmo! Komentarze do: Banita z lasu Sherwood - The Bandit of Sherwood Forest - 1946 - wgrane napisy polskie 720p01:27:49 Następne wideo: Extralarge II - Cień Ninja - Extralarge II - Ninja Shadow - lektor ratownik99 Autoodtwarzanie następnego wideo on off 720p 01:25:25 Alien. Siege. 720p. BluRay. x264-J ratownik99 720p 01:42:26 Bell. Book. and. Candle. 720p. Bluray. X264-BODZiO ratownik99 720p 01:36:43 Bohater. i. strach. 1988. MULTI. BluRay. 720p. x264-LTN ratownik99 720p 02:10:13 Bosonoga Contessa. [1954].pl. 720p. BDRip. x264. AC3-zakrza201 ratownik99 720p 01:18:40 Człowiek z Kansas - Kansańczyk - The Kansan - 1943 - lektor ratownik99 720p 01:52:10 Dlugie. pozegnanie. BRRip. 720p. XviD. AC3-LTN ratownik99 720p 01:19:43 Dom towarowy - The Big Store (1941) (Wgrane Napisy PL) ratownik99 720p 01:33:43 Don Kiszot Don Kikhot (1957) Napisy ratownik99 720p 01:29:14 Double. Echo. 2019. 1080p. AMZN. WEB-DL. DDP5. 1. H264-CMRG ratownik99 720p 01:36:22 Dziwne. losy. Jane. Eyre. BluRay. m720p. x264-LTN ratownik99 720p 01:27:49 Extralarge II - Cień Ninja - Extralarge II - Ninja Shadow - lektor ratownik99 720p 01:36:50 Fear. 720p. BluRay. x264. AC3-LTS ratownik99 720p 02:09:18 Goryle we mgle. [1988].pl. 720p. BDRip. x264. AC3-zakrza201 ratownik99 720p 01:40:58 Gospoda świąteczna Holiday Inn (1942) PL. 720p ratownik99 720p 01:27:27 Hotel. siedmiu. bram. [1981].pl. 720p. BDRip. x264. AC3-zakrza201 ratownik99 720p 01:38:21 I Bóg stworzył kobietę - And God Created Woman 1988 [720p. WEB-DL. Xvid-NoNaNo][Lektor PL] ratownik99 720p 01:31:18 Ideal. Home. 720p. BluRay. x264-KiT ratownik99 720p 01:45:25 Już nigdy nie zawyje wilk. [1983].pl. 720p. WEB-DL. x264. AC3-zakrza201 ratownik99 720p 02:10:23 Kongens. nei. 720p. BDRiP. XViD. AC3-K12 ratownik99 720p 01:13:22 Krotki dzien pracy ratownik99 1080p 30:50 MEGA WIELKA PRZYCZEPA KEMPINGOWA JAK DOM. WANNA W PRZYCZEPIE KEMPINGOWEJ! ILE TO KOSZTUJE ? BONUS :) Rodzina na Gig... 1080p 07:19 S02E15 Schab na smalcu z jajkiem sadzonym Crazy Chef Coo... 720p 05:16 Awantura w Sejmie w sprawie Turowa. 720p 02:51 10 SZYBKICH FAKTÓW: pashaBiceps boxdel Ostatnio komentowane: anonim skomentował Sentouin, Hakenshimasu! Odcinek 1 anonim skomentował Wilk i Zając wszystkie odcinki po polsku anonim skomentował Na przejściu nigdy nie jesteś bezpieczny - Pirat w Mercedesie #860 Wasze Filmy anonim skomentował Cześć, żegnaj i wszystko pomiędzy anonim skomentował Mark, Mary And Some Other People 2021 Tygryspo3 skomentował Utawarerumono - Futari no Hakuoro Lektor PL odc 03 madzia-lenka300 skomentował Babadook (2014) Lektor PL ktosik63 skomentował Blizny Odcinek 1 anonim skomentował 500 Dni Miłości - ang. (500) Days of Summer 2009r anbaw skomentował 213 Słowo honoru anonim skomentował Odc. 6 Zapukaj do moich drzwi napisy pl majenka2020 skomentował S3t3a3r3c3i3e (PL) anonim skomentował ANTEK (1971) ebm1960 skomentował Lokator (2009) [Lektor PL] - The Lodger Maciek_426 skomentował Isekai Meikyuu de Harem wo - 03 PL (Uncensored) anonim skomentował Podróż do przeszłości. lektor kas3454 skomentował Widzę, widzę (2014) Lektor PL anonim skomentował Baglilik Hasan (Lektor pl) Maciek_426 skomentował Tensei Kenja no Isekai Life - 04 NAPISY PL (ShindeSubs) kap1992 skomentował Wściekłość (2019) Lektor PL
Banita Sandhu played the role of a deaf-and-mute girl and touched the audience’s hearts without speaking even a word. The actress recently talked about her role in the film to a leading news portal. While speaking to a leading news portal, Banita Sandhu said that working in the film has been incredible, and it has exceeded her expectations.
Umarł Robin Hood, niech żyje Match! czytano 5654 razy, ostatnio w niedzielę, 24 lipca 2022 o 02:26Dawno, dawno temu Telewizja Polska, jeszcze wtedy nie wyemitowała serial o przygodach Robin Hooda, banity i awanturnika o złotym sercu. Robin należał do gatunku, który obecnie stopniowo wymiera: był dobrym człowiekiem. Wszystko, co miał, rozdawał biednym. Płynąca prosto z serca działalność charytatywna sir Robina nie miała poparcia u bogatych członków ówczesnego społeczeństwa. Po prawdzie, nie dziwi to raczej, bowiem datki dla biednych Robin zdobywał w wielce dyskusyjny terenem działań sir Hooda i jego radosnej kompanii był las o wdzięcznej nazwie Sherwood. Dzielny banita witał podróżników, ukazując się znienacka na środku leśnego traktu i grzecznie prosząc o wsparcie. Trzeba wam wiedzieć, że w tamtych czasach raczej nie było chętnych gotowych pozbyć się majątku i oddać go biednym. Robin skutecznie zabezpieczał się na taką okazję. W pobliskich krzakach na umówiony sygnał czekała wesoła kompania, mierząca z łuków do podróżnych, gotowa w każdej chwili wyjąć żelastwo i wyperswadować odmowę opornym. W taki oto sposób Zakapturzony Robin zdobywał fundusze na swoją działalność charytatywną, niejako przy okazji eliminując nadmiar bogaczy w okolicy. Oczywiście jedynie tych opornych i do bitki do tego, że ówcześni prominenci (czytaj: szlachta, kupcy), bali się opuszczać miasta-twierdze. Jednym z takich miast było Notingham, w którym urzędował Szeryf i jego niewydarzony pomocnik - sir Guy of Gizbern. Jako przedstawiciele prawa, wspomniani panowie nie mogli tolerować wybryków Robina i jego towarzyszy nawet wtedy, gdyby popierali jego działalność. Żeby nie było niejasności: nie popierali. Tysiące zasadzek, setki obław i pościgów - bez rezultatu. Do czasu...Historię Robina przypominam wam nie bez kozery. I nie bez kozery kończę ją opowiadać w takim właśnie momencie. Dzieł opiewających losy Robina i jego kompanów jest całkiem sporo. Zarówno książkowych, jak i filmowych. Historia, którą przypomniałem wam wyżej, zwykle jest wspólna. Różnią się zaś... Właściwie to różnią się sporą ilością szczegółów, ale najbardziej spektakularna różnica dotyczy zakończenia. Są takie, które kończą się happy endem. Wiecie, Robin i Marion (wybranka jego serca) pobierają się, a następnie żyją długo i szczęśliwie (chociażby pełnometrażowy Robin Hood: Książę Złodziei z Kevinem Costnerem w roli głównej). Inne kończą się nieszczęśliwie...Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do wspomnianego na początku serialu telewizyjnego. Serial zatytułowano po prostu Robin Hood (w oryginale Robin of Sherwood), autorem scenariusza był raczej w Polsce nieznany Richard Carpenter. Sposób, w jaki zarysowałem wam historię Robina daleki jest od tego, który przyjęli twórcy serialu. Mroczny i tajemniczy bohater (Michael Praed / Jason Connery - syn TEGO Connery'ego - w roli głównej). Idealnie dobrani aktorzy odtwarzający role banitów, Szeryfa i Gizberna. Rewelacyjne kostiumy. Świetna muzyka (Clannad). Przede wszystkim zaś: klimat. Las, deszcz, mgła, namacalna wręcz baśniowość miejsc, tajemniczy Hern, druidzi, legendy i mitologia celtycka... W taki sposób serial opowiadający dobrze znaną legendę staje się serialem kultowym. Zaryzykuję stwierdzenie, że należy zaliczyć go do kanonu dzieł fantastycznych, których nie można pominąć. I których nie da się Pacyński nie zapomniał o nim z pewnością. Nie zapomniał i poszedł dalej. Stworzył dzieło, które nie powielając dobrze znanego wątku, zachowuje specyficzny klimat serialu. Jest to, poza fabułą, największa zaleta jeszcze na moment do serialu. Wielbiciele pamiętają pewno, że składał się on z dwóch części. Za umowny koniec pierwszej przyjmiemy śmierć banity z ręki ludzi szeryfa. Była to scena mocno zapadająca w pamięć. Na samotnym wzgórzu, obleganym przez kuszników, Robinowi powoli kończą się strzały...Został sam, żołnierze u stóp wzgórza widzą jego wysoką sylwetkę na tle pochmurnego nieba. Widzą, jak chwyta ostatnią pozostałą strzałę, wbitą w ziemię u stóp. Spokojnie naciąga łuk, mierzy. Każdemu z żołnierzy wydaje się, że to właśnie w ostatniej chwili unosi łuk, wypuszcza strzałę prosto w niebo. Wysoko. Śledzi jej lot spokojnym zwolnione cięciwy kusz...Tutaj zaczyna się opowieść snuta przez Pacyńskiego, negująca zarazem istnienie drugiej, słabszej, części serialu. A trzeba wam wiedzieć, że bohaterem tej drugiej serialowej części jest nowy, blondwłosy Robin. Pacyński słusznie nie decyduje się na nowego Człowieka w Kapturze. U niego przywódcą ocalałych banitów zostaje osoba, którą chyba najmniej byśmy o to podejrzewali: Match. Tak, ten nieporadny, drugoplanowy chłopczyna, zawsze w cieniu innych, ślepo wpatrzony w Robina. Jego historia stanowi kanwę opowieści snutej przez nie jest po prostu naśladowcą Robina. Zakochany w Marion, śmierć Człowieka w Kapturze traktuje jako swoją życiową szansę. Przecież teraz już nic nie stoi na przeszkodzie, aby zdobyć kobietę, którą kocha. Przestają również liczyć się ideały Robina. Match zamienia oddział banitów w bezwzględnych gorillaz, leśnych partyzantów, mordujących bez potrzeby i bez pardonu. Jego towarzysze coraz bardziej odstają od poprzedniego wizerunku - Match rekrutuje członków oddziału z szeregów morderców, najemników i zupełnie przypadkowych nie psuć wam lektury, więcej szczegółów fabuły nie zdradzę. To, co wam opowiedziałem, to dopiero zalążek historii. Właściwie, nie jest to nawet jej początek. I tak naprawdę to nie Match jest jej bohaterem...Przyznać trzeba, że historia opowiadana przez Pacyńskiego jest wyśmienita. Poprowadzona po mistrzowsku, wciągająca i zaskakująca intryga nie pozwala oderwać się od książki choćby na sekundę. Na tylniej okładce napisano: Sherwood to barwna epicka interpretacja legendy o Robin Hoodzie i banitach z lasu Sherwood. Skłamano. Sherwood daleko wykracza poza interpretację legendy. Legendę o Robin Hoodzie autor wykorzystuje w ten sam sposób, w jaki samolot wykorzystuje pas startowy. Odbija się... i leci. Bez lotniska nie wystartuje, ale przecież to nie dzięki lotnisku może śmiesznie, gdzie powinno być śmiesznie, poważnie tam gdzie ma być poważnie. Pacyński włada językiem w mistrzowski sposób, bijąc swoje własne dokonania z "Września" co najmniej o głowę. Postaci wspólne dla serialu i Sherwood zostały wyśmienicie sportretowane. Przecież to dokładnie ten sam nieporadny Gizbern, ten sam cyniczny Szeryf, ten sam dobrze znany Nazir, bezbłędnie władający dwoma saraceńskimi mieczami. Właśnie ta cecha powieści, chyba jak żadna inna, najlepiej uzasadnia wybór Pacyńskiego, wzorującego się na serialu telewizyjnym. Moc i głębia postaci ekranowych była dalece bardziej urzekająca niż odpowiednik w literaturze. Rzadko się to zdarza, ale tak właśnie się stało. Autor Sherwood dokonał rzeczy wydawałoby się niemożliwej: doszlifował postaci znane z serialu do perfekcji. Te postacie po prostu żyją! Poza tym, czy ktoś, kto oglądał serial, wyobraża sobie, że Robin mógłby wyglądać inaczej? Czy wyobraża sobie legendę bez Nazira i jego dwóch saraceńskich mieczy?Czym bliżej końca, tym większy żal, że za chwilkę opuścimy baśniowy świat wykreowany przez autora. Na szczęście koniec Sherwood oznacza dopiero początek zabawy. Książka otwiera trylogię. Tom drugi - Maskarada - już ukazał się na półkach naszych ksiegarni. Trzeci - Wrota Światów - nadchodzi wielkimi niniejszą recenzję, moglibyście odnieść wrażenie, że aby przeczytać Sherwood konieczna jest znajomość serialu. Nic bardziej mylnego. Jeśli jednak go nie oglądaliście, ominie was spora przyjemność z odkrywania smaczków, które poukrywał Pacyński w swoim Dziele. Tak, Dziele przez duże D. Śmiało mogę napisać, że jest to jedna z lepszych książek fantasy, jakie miałem okazję czytać. Tomasz Pacyński należy do ścisłej czołówki współczesnych polskich pisarzy parających się fantastyką - i to po prostu Sherwood ma jakieś wady? Jedną, zasadniczą: pomimo swoich blisko sześciuset stron, kończy się zbyt szybko. Ech, wy i tak musicie sięgnąć po tę książkę. Ot, chociażby po to, aby przeczytać napisaną cudownym językiem powieść. Albo po to, aby zgubić się w przesiąkniętym magią lesie. Aby spotkać się z prawdziwych druidem, wziąć udział w polowaniu na smoka i zagrać w kości z prawdziwym ekspertem. A przy okazji dowiedzieć się między innymi, co bohaterowie Sherwood myślą o Wiedźminie...Słówko na temat wydania. Stosunkowo młode wydawnictwo Runa stanęło na wysokości zadania. Elegancko wydane tomiszcze, brak literówek, śliczna czcionka. Zapytacie: no i czym on się zachwyca? Przecież to powinna być norma. Powinna - ale nie jest. Zerknijcie chociażby na wczesne pozycje wydane przez Fabrykę Słów (masa błędów, łącznie z ortograficznymi, sztucznie zawyżana grubość książki za pomocą olbrzymiej czcionki) czy Solaris (mierna jakość druku, niektóre strony nieczytelne, brzydka czcionka). Runa zdecydowanie górą. Brawo! Tak sam koniec dobra rada: nie omijajcie tej książki. Jest warta swojej Dobre rady są za darmo, szlachetny panie - dodał giermek z słowa, pomyślał szeryf. I tyle samo są warte.■ Drobne poprawki w tekście, aktualizacja odnośników, nowa grafika.
Fielding Mellish pod wpływem Nancy angażuje się w politykę. Zaczyna brać udział w ulicznych demonstracjach, wygłasza odczyty, za wszelką cenę stara się zaimponować Nancy. Ta jednak pragnie spotykać się tylko z prawdziwym politycznym liderem. Fielding wyjeżdża zatem do San Marcos, gdzie przyłącza się do rebeliantów, a po zakończonej rewolucji zostaje prezydentem kraju.
Czy postać grana przez Rusella Crowe choć trochę przypomina Robin Hooda ze starych, angielskich ballad? Robin Hood – zawołany łucznik, ludowy bohater rabujący możnych i wspierający biedaków, łagodny rozbójnik, otoczony wesołą kompanią podobnych mu łotrzyków o złotych sercach – taki obraz najsłynniejszego angielskiego banity ukazują nam rozmaite dzieła kultury. Za ten pogodny konterfekt, powielany niemal bez zmian przez niezliczone książki i filmy, odpowiedzialny jest w głównej mierze Howard Pyle, amerykański XIX-wieczny pisarz, autor „Wesołych przygód Robin Hooda” (1883 r.). Ta przeznaczona dla młodzieży książka posiada niewątpliwe walory wychowawcze – Pyle stworzył dowcipną i lekką opowieść, pozbywając się wszystkich tych elementów legendy, które mogłyby postawić bohatera w mniej korzystnym świetle. Kiedy jednak przyjrzymy się bliżej średniowiecznym ludowym balladom (podstawowym źródle zarówno dla amerykańskiego autora, jak i licznych badaczy, usiłujących odkryć prawdziwą tożsamość banity z Sherwood), okaże się, że wizja Robin Hooda autorstwa Pyle’a ma z nimi niewiele wspólnego. Kłopot w tym, że w ogóle nie wiemy o nim nic pewnego. Czy istniał ktoś taki? Czy był to jeden człowiek, czy może na legendę Robin Hooda składają się opowieści o przygodach wielu różnych bohaterów (samo sformułowanie „Robin Hood” w średniowiecznej Anglii oznaczało wyjętego spod prawa banitę)? Wreszcie – jeśli przyjmiemy, że był postacią historyczną, to kiedy żył? Na żadne z tych pytań nie mamy ostatecznej i miejsceHistorycznych, mających wartość źródłową potwierdzeń istnienia Robin Hooda mamy niewiele. Po raz pierwszy w literaturze angielskiej wzmianka o nim pojawia się w satyrycznym poemacie Williama Langlanda „Widzenie o Piotrze oraczu”. W pochodzącej z przełomu XIV i XV wieku szkockiej kronice Andrzej z Wyntoun pod datą 1283 r. wspomina Robin Hooda i Małego Johna („Litil Johun and Robert Hude”). Nieco więcej ma o powiedzenia Walter Bower, autor Scotichronicon (Kroniki Szkockiej), napisanej w latach 40. XV wieku. Tam Robin Hood jest określony jako famosus siccarius (słynny zabójca, czy nawet „podrzynacz gardeł”), oburzając się przy okazji na „głupi lud”, który czci banitę w tragediach i komediach. Bower umieszcza passus o Robinie w opisie wydarzeń roku 1266, przedstawiając go jako stronnika Szymona de Montford, który w czasie wojny baronów przewodził opozycji przeciw Henrykowi III. Relacja Bowera pozwala łączyć legendarnego Robin Hooda z historyczną postacią Rogera Godberda, który po przegranej bitwie pod Evesham (1265 r.) i śmierci de Montforda miał ukrywać się przez kilka lat w lasach Sherwood, gromadząc wokół siebie liczną kompanię wyjętych spod prawa. Godberd został w końcu schwytany przez szeryfa Nottingham i po trzech latach spędzonych w więzieniu ułaskawiony przez króla. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że Roger Godberd nie jest jedynym kandydatem na tego prawdziwego, historycznego Robin balladach znajdziemy znacznie mniej jednoznaczne i trudniejsze od interpretacji wskazówki chronologiczne – tylko raz, w słynnej opowieści o królewskiej wizycie, wymienione jest imię panującego monarchy – Edward. Niestety, nie wiemy, o którego z czterech średniowiecznych władców tego imienia może chodzić. Jeśli przyjmiemy, że Robin Hood żył w XIII wieku, w grę wchodzić może tylko Edward I, panujący w latach 1272 – 1307. Nie ma też pewności co do miejsca, w którym miała rozgrywać się historia. Najbardziej rozpowszechniona wersja wskazuje lasy Sherwood, nieopodal Nottingham. Jednak starsze ballady wymieniają najczęściej Barnsdale w południowym Yorkshire, w pobliżu miasta Doncaster. Ludowy bohaterBallady opowiadające o przygodach łucznika i jego towarzyszy zaczęły powstawać już w XIII wieku, by w następnym stuleciu, metodą kompilacji starszych i dodawania nowych wątków, utrwalić obowiązujący kanon legendy (XIX-wieczny badacz angielskich ballad Francis Child sklasyfikował 38 pieśni poświęconych banicie). Opowieści o Robin Hoodzie zyskały dodatkową popularność po wybuchu krwawo stłumionej chłopskiej rewolty (1381 r.), a sam bohater stał się symbolem oporu warstw niższych przeciw możnym. Ten pierwszy, najstarszy Robin Hood nie ma nic wspólnego ze szlachtą – to wywodzący się z ludu yeoman (czyli człowiek wolny, posiadający własne źródło utrzymania, w hierarchii społecznej znajdujący się pomiędzy chłopem a rycerzem), wyjęty spod prawa rabuś i niestroniący od przemocy zabójca. Jeśli ktoś ma wątpliwości co o rzekomej łagodności bohatera, z pewnością rozwieje je lektura ballady „Robin i Guy z Gisborne”. „Robin Hood i Guy z Gisborn”Robin spotyka w lesie uzbrojonego człowieka w pancerzu z końskiej skóry. Podstępem dowiaduje się, że nieznajomy to słynny rozbójnik i morderca Guy z Gisborn, wynajęty przez szeryfa w celu zgładzenia Robin Hooda. Robin wygrywa pojedynek łuczniczy, po czym, ujawniając swoją tożsamość, toczy walkę na miecze. Potyka się o korzeń i pada na ziemię, modli się o obronę do Matki Boskiej – udaje mu się uniknąć ciosu – miecz wbija się w ziemię, a Robin zabija Gisborna. W tym czasie Mały John zostaje schwytany przez szeryfa, o czym Robin nie wie. Łucznik odcina głowę Gisborna, okalecza mu twarz i przebiera się w końską skórę. Spotyka szeryfa tuż przed tym, gdy ten ma wydać rozkaz egzekucji Małego Johna. Podając się za mordercę żąda nagrody – chce własnoręcznie zabić Małego Johna, na co szeryf wyrażą zgodę. Niespodziewanie przecina więzy przyjaciela i walcząc z nim ramię w ramię przepędza ludzi występujący obok jego imienia przymiotnik to „śmiały” – i rzeczywiście, Robin Hood rzadko kryje się w lasach, szukając zarobku nie tylko na przecinających puszczę gościńcach, ale równie często podejmuje ryzykowne wyprawy w rejony, w których prawo jest surowo egzekwowane. Słynny banita z równym mistrzostwem co łukiem posługiwał się podstępem, z łatwością wcielając się w różne role. W średniowieczu strój był najbardziej wyraźnym identyfikatorem pozycji społecznej, nic zatem dziwnego, że Robin Hood w przebraniu mnicha, żebraka czy uczciwego rzemieślnika mógł z powodzeniem wmieszać się w tłum w Nottingham, czy nawet stanąć oko w oko z poszukującym go szeryfem. Jego drużyna to zaledwie kilku podobnych mu zawadiaków – świetnych łuczników, siłaczy, szermierzy i mistrzów quarterstaff, czyli ludowej sztuki walki długą pałką. W żadnym razie nie jest to umundurowana w linkolńską zieleń, licząca stu ludzi kompania uzbrojonych w łuki partyzantów. Poza Małym Johnem należą do niej Will Scadlock (wedle różnych ballad tożsamy z Willem Szkarłatnym lub zupełnie inna osoba o tym samym imieniu), Much syn Młynarza, braciszek Tuck i minstrel o pięknym głosie Allan z Doliny. Co ciekawe, na tle swoich towarzyszy Robin Hood wcale nie jawi się jako niepokonany wojownik – według ballad znajomość z większością z nich rozpoczął od... zebrania solidnych batów. Tak zaczęła się nie tylko przyjaźń z Małym Johnem (w słynnej opowieści o pojedynku na pałki toczonym na kładce, z kretesem przegranym przez Robina), ale też siłaczem Willem (jako pałki Will użył wyrwanego z ziemi młodego dębczaka) czy młodym młynarczykiem, który solidnym kijem rozpędził całą bandę. „Robin Hood i Garncarz” Robin szuka przygód na gościńcu. Spotyka garncarza zmierzającego na targ do Nottingham. Proponuje mu pojedynek na pałki, który przegrywa, po czym kupuje od garncarza jego wóz, towar i ubranie i w przebraniu udaje się do miasta. Sprzedaje garnki za ułamek ich wartości, co zwraca uwagę żony szeryfa, która zaprasza go na obiad. Po posiłku fałszywy garncarz popisuje się przed szeryfem swoimi łuczniczymi umiejętnościami i obiecuje za odpowiednią nagrodę schwytać Robin Hooda. Razem z szeryfem udaje się do lasu, gdzie wzywa swoich ludzi. Na prośbę żony szeryfa postanawia uwolnić Robina rabowała możnych, bo jakiż sens miałoby napadanie na biedaków, ale poza jedną historią (o rycerzu Ryszardzie z Lea) nigdzie nie ma śladu, by „Wesoła kompania” dzieliła się swoją zdobyczą z potrzebującymi. W balladach nie znajdziemy również niemal żadnego śladu anty-normańskiego resentymentu (ten element pojawia się najsilniej w „Ivanhoe” Waltera Scotta, gdzie dzielni, uciskani Sasi są skonfrontowani z okrutnymi Normanami) – wydaje się zatem, że główną motywacją Robin Hooda był, po prostu, łatwy zarobek. Słynny i często podkreślany antyklerykalizm bohatera dotyczył głównie wyższego duchowieństwa i miał podłoże ekonomiczne. Robin z ludowych pieśni to, nawet jak na wysokie w tym względzie średniowieczne standardy, człowiek wyjątkowo religijny, szczególną czcią darzący Matkę Boską, o czym możemy się przekonać z tekstu ballady „Robin i mnich”. Tę cechę banity potwierdza w swej kronice Walter Bower. Wedle jego relacji w trakcie odprawianej w lesie mszy ludzie Robin Hooda dostali wiadomość, że nadchodzi szeryf wraz ze swoimi ludźmi. Mimo niebezpieczeństwa, Robin nie pozwolił przerwać nabożeństwa, i po zakończeniu obrządku, wraz z zaledwie kilkoma najwierniejszymi towarzyszami, z łatwością odparł atak. „Robin Hood i Mnich”Robin wraz z Małym Johnem udaje się do Nottingham, na mszę do kościoła pod wezwaniem Matki Boskiej. Po drodze dochodzi do zatargu między przyjaciółmi – Robin przegrywa pojedynek łuczniczy i odmawia wypłacenia wygranej, przyjaciele rozdzielają się. W kościele Robin zostaje rozpoznany przez mnicha, którego kiedyś obrabował na gościńcu. Schwytany przez ludzi szeryfa, zostaje wtrącony do więzienia, a mnich rusza do króla z listem, zawiadamiającym o pojmaniu banity. Po drodze zostaje jednak napadnięty i zabity przez Małego Johna, który przywłaszcza sobie habit i w przebraniu udaje się na królewski dwór. Tam dostaje list królewski, nakazujący odprowadzenie Robin Hooda przed królewski majestat. Z listem udaje się do Nottingham, żądając wydania więźnia, zabija strażnika i uwalnia przyjaciela. Robin proponuje mu objęcie dowództwa, lecz Mały John Robert z Locksley i pogańskie bóstwo Taki, mniej więcej - pełen ludzkich przywar i słabości - był człowiek zwany potem Robinem. Ballady o jego przygodach stały się fabularną podstawą dla ludowych przedstawień, granych we wsiach i miasteczkach w czasie majowych świąt. Z czasem rosnąca popularność tych „Robin Hood games” zwróciła uwagę twórców kultury wysokiej – stąd w XVI wieku uszlachcenie bohatera przez wprowadzenie elementów właściwych kulturze rycerskiej, przede wszystkim postaci Ryszarda Lwie Serce, wątku krucjatowego oraz postaci lady Marion, która w średniowiecznych pieśniach w ogóle się nie pojawia. Ostatecznej nobilitacji Robin Hooda dokonał współczesny Szekspirowi dramaturg Anthony Munday. W dwóch, opublikowanych w 1601 roku sztukach („Upadek Roberta, Earla Huntington” i „Śmierć Roberta, Earla Huntington”) Robin Hood, noszący nazwisko Robert Fitzooth jest przedstawiony jako szlachetnie urodzony banita, darzący gorącą miłością Matyldę (utożsamianą z lady Marion), córkę barona Fitzwaltera – postać historyczną, współtwórcę Wielkiej Karty Swobód i zaciekłego politycznego wroga Jana bez Ziemi. Sama lady Matylda jest również bohaterką – piękna szlachcianka miała zostać otruta na rozkaz złego króla nam dziś Robin Hood jest hybrydą, wykreowaną z elementów ludowej legendy i dużo późniejszego obrazu, zaadoptowanego na potrzeby elżbietańskiego teatru, później zaś romantycznych powieści. Korzystając z wielu różnych wersji, powieściopisarze i autorzy scenariuszy stworzyli zupełnie nowego bohatera – wrażliwego społecznie przywódcę pokrzywdzonych, czułego kochanka i rycerskiego stronnika króla Ryszarda. O Robinie powstało ponad kilkadziesiąt książek, ponad dziesięć musicali, niezliczone komiksy, a lista filmów i seriali o jego, rzekomych, przygodach liczy ponad sto Robina z ballad, Robina z książek jest też trzeci, pogański Robin Hood. W XIX zaproponowano zupełnie nowe odczytanie legendy, wedle której opowieści o słynnym banicie są przetworzonymi mitami o pogańskim bogu wegetacji. W tej wersji ballada o pojedynku z Guyem z Gisborn miałaby być mitologiczną opowieścią o ścieraniu się wiosny, uosabianej przez Robin Hooda, z będącym personifikacją zimy Gisbornem (pomysł ten z pewnością rozpoznają liczni miłośnicy telewizyjnego serialu „Robin of Sherwood”). Rzecz jasna i to, pełne niejasności, odczytanie Robina nie jest Hood zawsze krojony był na miarę czasów, w jakich przyszło mu występować, czego wyraźnym dowodem są jego ostatnie występy w kinie. Za Douglasa Fairbanksa był jak fircyk w zalotach, w brytyjskim serialu z lat 80. jednoczył się mistycznie z matką Ziemią, w „Księciu złodziei” skuto go wymogami politycznej poprawności. Wielka szkoda, że nikt nie odważył się jeszcze zinterpretować dziejów słynnego łucznika, odwołując się bezpośrednio do źródła legendy – ludowych, angielskich ballad, pokazujących nam jego ciekawsze, ludzkie oblicze.
.